Taka tablica mignęła mi w kącie widzenia 🤔, przez zalane deszczem okulary. W moim parku, nad stawem!? Wróciłam, przeczytałam. Przeczytałam też, w tym deszczu, cały regulamin wędkarski i info, na czym można robić zdjęcia dużych ryb (tak są specjalne maty) i jak można je wyciągać, czym nie wolno ich zachęcać, żeby połknęły haczyk, że trzeba je mierzyć (to wiedziałam akurat) i że można, przed wypuszczeniem, sesje foto im robić. Krótką. Niektórym tylko na tej macie.
Cały, szczegółowy regulamin dręczenia ryb.
Ryby są do tych stawów przywożone i wpuszczane co jakiś czas, a wędkarze słono płacą za tą rozrywkę. Chętnych nie brakuje.
Jak tylko wróciłam do domu, deszcz przestał padać i nawet trochę słońca się pokazało ☀
piekna.i.mloda
14 listopada 2023, 15:03Bez sensu takie łowienie… sztuka dla sztuki … Już lepszy by był ten tygrys ;)
Milly40
14 listopada 2023, 12:31Jak byłam nastolatką młodszą (tak jakieś 14 lat)to na jednych wakacjach wędkowałam i bardzo mi się to podobało. Przy czym w ogóle nie chodzio o ryby, tylko o ten spławik. Dostawałam wręcz jakiegoś orgazmu jak ten spławik szedł pod wodę. Ja jestem hazardzistka, ale taka świadoma tzn wiem że nigdy przenigdy nie wolno mi uprawiac prawdziwego hazardu, ale wszelkie takie pośrednie formy mnie bardzo krecą- w tym odchudzanie ;-) Jakieś 10 lat temu mój brat cioteczny, który ma (miał?) kartę wziął mnie na ryby, i cały dzień moczyliśmy te kije i dosłownie NIC. Jestem już skutecznie wyleczona, bo zero przyjemnosci było.
beaataa
14 listopada 2023, 12:58Za dzieciaka, co roku, na Mazurach, z wujkiem i młodszym bratem wędkowaliśmy codziennie. Było łapanie dżownic i siedzenie o świcie na pomoście. Wieczorem je zjadaliśmy. Wtedy to uwielbiałam.
Milly40
14 listopada 2023, 13:24Dżdzownice zjadaliście :)
barbra1976
14 listopada 2023, 16:14No, dżdżownice 😁😁. Ja też z tatą Wędkowalam, chodziliśmy na rosówki z końskiej chyba kupy, gliździor nie chciałam nabijać na haczyk, za to siostra nie miała z tym problemu. Złowione ryby robiły się na grilu, żadnego męczenia dla sportu.
beaataa
14 listopada 2023, 17:16Ja też cudzymi rękoma nabijałam. I nie dzieliłam ich na kawałki, ani rybie haczyka z wnętrzności nie wyciągałam.
Milly40
14 listopada 2023, 17:41A ja tam full service robiłam i dżdżownice nabijałam i ryby skrobalam (taka skrobaczka z kapsla była) i flaki wywalalam . Pęcherz pławny koniecznie trzeba było nastąpić żeby było wielkie pyyyyk ;-)
barbra1976
15 listopada 2023, 00:50Tak, patroszylam też i z pęcherzem horror zabawy były. To nie problem był, bo nikt już wtedy nie żył czyli nie cierpiał.
Kaliaaaaa
14 listopada 2023, 11:05Aż sobie sprawdziłam co to jest orzech tygrysi, pożyteczna sprawa a do tego afrodyzjak:) Faktycznie w kręgu znajomych spotkałam się z takim wędkarstwem(czyli sztuka dla sztuki bez jedzenia ryb) - no nie pojmuje tego....koszty spore, sens lichy(chyba że liczy się przebywanie na świeżym powietrzu). Rozumiem jeszcze łowić /polować żeby zjeść albo zadbać o naruszona równowagę ekosystemu. Ale może się starzeje, bo coraz mniej rozumiem:)
zlotonaniebie
14 listopada 2023, 11:01Też w pierwszej chwili myślałam, że o tygrysy chodzi:)) Żaden regulamin nie zastąpi zdrowego rozsądku i myślenia. A o to coraz trudniej.
barbra1976
14 listopada 2023, 10:31Co za "sport". Łowić dla łowienia. Wypuszczać poranione zwierzę. Rozumiem złowić i zjeść, ale to...
beaataa
14 listopada 2023, 10:46Taka "rozrywka", jak widzę, bardzo popularna w pl. Często całe rodziny to robią.
barbra1976
14 listopada 2023, 16:15Pewnie jeszcze z przeświadczeniem, jacy cudowni, bo rybki dalej żyją.