Po raz drugi, bo poprzedni wpis wyparował i to już po skończeniu i z komentarzami. Została z niego jedna literka i jest zupełnie nieedytowalny..
Ostatni dzień Starego:
I pierwszy Nowego:
Oba gdzieś pod Śnieżką. Takiej świetnej pogody nie miałam chyba nigdy na świąteczno - sylwestrowych wyjazdach.
Tylko świeży, miękki śnieg zamienił się w twardy, zlodowaciały z ostrymi wypustkami i skończyło się bieganie po śniegu. Zostały oczywiście godzinne marsze przed śniadaniem.
Zawsze w Sylwestra cykam się, jak to będzie z sąsiadami bliższymi i dalszymi, kiedyś jakiś diabeł w nich wstępował i darli się całą noc i przy "muzyce" aż mi w brzuchu rezonującej.
A od kilku lat cisza, teraz też, tylko sztucznie ognie oczywiście i to takie niegłośne.
I w Budach (takie nasze schroniska/hotele w górach), gdzie jemy, jest dużo ludzi, masa dzieci, całe rodziny i wszyscy rozmawiają ze sobą, oglądają zdjęcia, opowiadają coś sobie - cicho. Rodzice tego pilnują. Muzyki w tych Budach nie ma.
A wczoraj na obiad wydawało mi się, że są tylko wielkie słodkie knedliki polane jagodowym sosem (okropne) i pokrojone w plastry knedliki z gulaszem i kiełbasa nie wiem z czym. I naleśniki z tym jagodowym sosem. I bez większej nadziei poprosiłam o coś niesłodkiego i vege, pani zaczęła coś mi proponować, z czego zrozumiałam tylko, że kapusta tam będzie. Zamówiłam. I dostałam podprażony pęczak z borowikami, cudownie doprawiony i surówką z białej i czerwonej kapusty!!!:) Przepyszny!!:) Schowałam paragon z nazwą (coś jakby huba??) bo może to jest wszędzie, tylko ja poprosić nie umiem...
beatawalentynka
2 stycznia 2020, 16:01Zdjęcia cudne ! Piękne pożegnanie starego roku i powitanie nowego ! Jedzenie czeskie nigdy mi nie smakowało, być może nigdy nie trafiłam na nic dobrego, knedliki źle wspominam i teraz jak byłam w listopadzie po 30 latach, tak samo mi nie smakowało.
piekna.i.mloda
2 stycznia 2020, 15:18swietne takie zakonczenie i rozpoczecie roku :)))
diuna84
2 stycznia 2020, 14:05zapiera dech !
Ajcila2106
2 stycznia 2020, 12:19Zakochałam się w zdjęciu nr 1....cuuudo...ach...Co do głośności...w Danii to chyba też norma, że się nie wrzeszczy...Brat, jak był tam ostatnio z rodziną ( a ma głośną żonę i córcię też), to stwierdził, ze tam nikt nie krzyczy...nawet na placu zabaw dzieci się nie drą...;) A co do pogody...niech Ci nadal dopisuje:) Szczęśliwego Nowego Roku!:)
hanka10
2 stycznia 2020, 08:38Noooooo, wreszcie widzę zdjęcia, bo poprzednio załapałam sie na tą pojedynczą literkę🤪. Powiem krótko - jesteś moją Wielką Inspiracją i za to Cię kocham :)!! Tak więc ten rok zaczynasz z nową miłością 😍:)! i dziękuję za piękne zdjęcia - dzięki nim zaczynam ten dzień z dobrą energią!
beaataa
2 stycznia 2020, 10:43:) Dziękuję, cieszę się, że fotki energii Ci dodały. Zyczę, żeby na cały rok!!:)
zlotonaniebie
2 stycznia 2020, 08:29Jak dobrze, że ludzie troszkę się uciszyli. Ten wszechobecny hałas, zwłaszcza na urlopie boli podwójnie. Tak jakoś czułam, jak czytałam, ze ten ostatni posiłek wynagrodzi Ci poprzednie, te byle jakie. I pozdrowienia dla oka fotografa, widać, że patrzy przez pryzmat miłości do księżniczki:))
beaataa
2 stycznia 2020, 10:45Chyba tacy są Czesi. Bo jak czytam, co w Zakopanym się działo, to chyba nie jest trend... Fotograf dziękuje:)