Wracałam z pracy na moim zastępczym rowerze i jakoś tam bardziej niż zwykle marzły mi palce.. ki czort.. -10 odpowiedział termometr..
Niedziela: 10 km rower + godzina kalisteniki + godzina indoor cycling, treningi jak zawsze mistrzowskie
Poniedziałek: 20 km rower + w południe brzuch + tric, bo on jest słaby i trzeba go wzmocnić: 5 minut orbitrka na rozgrzewkę: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 15x uginanie tricepsu z nogami opartymi o ławeczkę - powtórzone 3X
Wtorek: 20 km rower pomimo, ze śniegu napadało dużo, mróz -10 (sąsiadka na korytarzu pytała widząc mnie z rowerem - kobieto, ale ty chyba teraz na rowerze nie jeździsz??!!! jakbym jakimś świrem była - sąsiadka młodsza, ufryzowana, bez czapki of cors, w futerku, na obcasach - inny gatunek.
W południe mój faworyt - komplex w całości, czyli x5.
Po pracy i po angielskim:
1. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 15x 25kg x 4 serie
2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 15x 7kg, 12x 7kg, 11x 7kg, 10x 7kg
3a. Rozpiętki na ławce skośnej: 15x 5kg
3b.Wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia 15x 2.5kg 15x 2.5kg 15x 2.5kg 15x 2.5kg (a i b jako serie łączone)
I godzina interwałów, a może tabaty.. kwestia nazewnictwa, ale było ciężko w trakcie dobrze po
Milly40
8 lutego 2017, 06:59Bo trochę świrem jestes ....
beaataa
8 lutego 2017, 07:01Napisała ta, co chodzi i chodzi po tym mrozie::)))
diuna84
8 lutego 2017, 14:31ha ha ja się ubieram ciepło a i tak mnie choroba dopala ... może to jest rodzaj hartowania ;)
zlotonaniebie
8 lutego 2017, 06:37Bardzo jesteś zdyscyplinowana, widać, że ćwiczenia sprawiają Ci przyjemność, bo inaczej nie dałoby się tyle ćwiczyć. Podziwiam za rower, bo ja teraz tylko na niego patrze jak stoi. Nie umiałabym w taką pogodę. Dorównuje Ci tylko w tych lżejszych hantelkach i ćwiczeniach na piłce i ławeczce. Inne są poza moim zasięgiem
beaataa
8 lutego 2017, 06:57Uwielbiam treningi:) Czasami nie chce mi się zacząć, korci mnie, żeby po pracy pojechać od razu do domu.. ale zawsze jak już wejdę do klubu jest super, a po to już zupełnie inaczej - całe zmęczenie z głowy wymazane i nowa energia. A z rowerem, to jak z gotowanie żaby:) krok za krokiem + odpowiednie ubranie, wcale nie grube.
zlotonaniebie
8 lutego 2017, 08:20I to jest właśnie przewaga siłowni nad ćwiczeniem w domu- wejdziesz i zapominasz co zostawiłaś za drzwiami. A w domu sama ze sobą to inna jakość. I choć na dzień dzisiejszy siłownia mi odpada, to nie mówię "nigdy", bo sztanga też kiedyś była moim wrogiem, a teraz nie koniecznie. Miłego dnia:)
Naturalna! (Redaktor)
7 lutego 2017, 22:36ja bym sie spytala sasiadki czy sie przylaczy :P chcialabym zobaczyc wtedy jej mine :D hahahahahah
beaataa
8 lutego 2017, 07:00Mina to już bez takich pytań była niezła::)) Dobrze, że chociaż w pracy mam grupę, która biega niezależnie od pogody i rower y też często stoją obok mojego, no i tych znajomych, co zaczęli morsować i morsują dalej :)