Jabłecznik, na który sama zbierałam jabłka z dzikich jabłonek, "gdzieś pomiędzy Bugiem, a Narwią" podczas porannych, rowerowych 25 km.
Do podduszonych (tak, umyłam je wcześniej, pokroiłam i wywaliłam wszystkie robaki, nie, nie obierałam ich) dodałam dużo zmielonego siemienia lnianego, dużo startego korzenia imbiru, trzy jajka, otręby i trochę mąki gryczanej, która nieoczekiwanie znalazłam w kącie na półce.
Koleżanka w pracy była zaskoczona smakiem, ale nie skrytykowała otwarcie, a mój ośrodek mózgu odpowiedzialny za pragnienie ciastek głupi jest - jak coś ma kształt ciastka = ciastko. Dla mnie to dobrze.
Poniedziałek: 22 km rower, aż wstyd, że na tym koniec.
Wtorek: 20 km rower, w południe brzuch=10 minut orbitrka, 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone w trzech seriach
Środa: 20 km rower , w południe: 10 minut rozgrzewki na orbitreku,
1a. Hip trust 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg, 20x 35kg - z zatrzymaniem napięcia mięśni w górze 2sek, pomimo, ze pod koniec serii piecze
1b. Szerokie przysiady z obciążeniem 5kg. Przy wyproście nóg, ręce z obciążeniem do góry 20x talerz 5kg.
1a i1b jako seria łączona, powtórzone 3 razy.
Czwartek: 20 km rower, w południe miało być coś, co zostałoby postanowione podczas 10 minut rozgrzewki na orbitreku, ale po drodze spotkałam rozgrzaną, pachnącą eukaliptusem saunę, więc było spanie w niej pół godziny
po pracy w klubie:
1a. Ściąganie drążka pionowo do klatki: 12x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg, 12x 25kg,
1b. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 10x 7kg, 10x 7kg, 10x 7kg, 8x 7kg, 8x 7kg,
a i b jako seria łączona, powtórzone 5 razy - stosunkowo pusto było w klubie, więc udało się, nikt nic mi nie zajął
2. rozpiętki na ławce skośnej: 15x 6kg (w każdej ręce) powtórzone 4x
3. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia 15x 2.5kg 15x 2.5kg 15x 2.5kg 15x 2.5kg
4. wznosy tułowia na poziomej ławce rzymskiej: 20x w trzech seriach.
I godzina zajęć "zdrowe plecy i rozciąganie" w ramach poszukiwań nowych zajęć, które polubię. Były świetnie poprowadzone, ale za wolne i łatwe dla mnie. Jak relaks.
aniaczeresnia
27 września 2016, 15:27Haha, chcialabym zobaczyc mine Twojej kolezanki!
diuna84
26 września 2016, 13:59smacznie bardzo... nie wiem za co wstyd ja cię proszę ! BRAWO
RapsberryAnn
23 września 2016, 16:13wyglądają super :)
marii1955
22 września 2016, 23:08Mnie też zadowoli każda forma ciastka - łasuch ze mnie ogromny ... A twoje bym schrupała ze smakiem , powoli i do ostatniego okruszka , mniaaammmmm :) Zasuwasz równo kochana i jak zawsze nie obijasz się , podziwiam :))) Ja też nigdy nie lubiłam wolnych ćwiczeń , ale dla relaksu łącznie z rozciąganiem , polubiłam nawet - hehe :)))
beaataa
23 września 2016, 07:08Marii, chrupiące to one nie są, nie ma w nich wcale tłuszczu, a od tego lnu takie gumowe nawet. Ale jak do zjadam, to czuje, że zjadłam ciastko! i już nie myślę o tych śmieciach w maszynach u mnie w biurze.
kasperito
22 września 2016, 22:34ciastko to ciastko! a takie bez wyrzutów bym wrzuciła w siebie.
marta1312
22 września 2016, 21:55uuuu zeżarłabym wszystkie na raz :)
beaataa
23 września 2016, 07:09Ja się zabezpieczyłam na wypadek tego typu pomysłu. Są zamrożone i każdego dnia tylko jedno wyciągam:)