Ciężko było dzisiaj, trudno jakoś i myśleć i skakać tak bywa czasami, ale jakoś siłą woli bardziej ogarnęłam co musiałam i chciałam.
czwartek: 20 km rower, w południe pół godziny spania w saunie
piątek: 20 km rower, w południe miało być dużo a skończyło się na 10 min orbitreka i niemrawym rozciąganiu,
po pracy: (udało mi się zignorować myśli o pojechaniu prosto do domu i leżeniu tam i nicnierobieniu)
1. Romanian MC: 15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35 powtórzone w czterech seriach
2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x30kg, 15x 33kg, 15x 33kg
2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg
2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg
a i b w serii łączonej powtórzone 4 razy
3. wznosy na ławce rzymskiej poziomej 2x 20 powtórzeń z zatrzymaniem na górze, tak na dobicie
i godzina ABT , przysiady, przysiady przeróżne ich odmiany w różnym tempie i brzuch.
Ale i tak najtrudniej jest mi się już po wszystkim wdrapać na moje 4 piętro z rowerem, rzeczami z pracy + rzeczami z treningu i zakupami eko-warzyw (ponad 5 kg pyszności, jutro gotowanie).
marii1955
23 kwietnia 2016, 10:03Pięknie kochana :) Brawa za determinację i odrzucenie myśli "o nic nie robieniu" :) Proszę , co robi nasza podświadomość - poprowadziła Cię "wydeptaną ścieżką" w kierunku ćwiczeń :) Jesteś mega ... Miłego kucharzenia i świetnego weekendu :)))