sobota: 27 km na rowerze, 10 km rano + godzina TBC, szybko i ciężko
17 km po południu + godzina noszenia nie wiem ilu wielkich pni sosny, którą S. ściął na ognisko, która była mokra i nie wcale nie chciała zacząć się palić
niedziela: 40 km rower + sadzenie drzewek, zamiatanie dachu - podobno są tacy, co na działce odpoczywają...?
A wieczorem spotkałam strachy na dziki