Jem bardzo dużo warzyw i owoców, jabłek głównie. I staram się kupować je jak najmniej zanieczyszczone chemią. Więc nie kupuje ich nigdy w supermarketach tylko w lepszych warzywniakach albo najlepiej na targu, wiem już od kogo. Ale wciąż mam niedosyt. Próbowałam w ekosklepach, ale tam są jakieś takie wyschnięte, próbowałam z paczkę do domu, ale też jakość nie była powalająca.. a dzisiaj na FB odkryłam tego Lokalnegorolnika z punktem odbioru po mojej drodze z pracy. Jestem zachwycona, nie mogę się doczekać piątku=pierwszej przesyłki.
Sobota godzina TBC + dluuuuuuugi spacer tuż przy lesie (tak żeby na słońcu było) z S, jakieś ptaki popiskiwały w krzakach, cieniutko, bo cieniutko, ale to zawsze coś...
Niedziela: 10 km rower (bielutki śnieg w bure błoto się zamienił, a mnie to pasuje i tu jak!) godzina indoor cycling i godzina kalisteniki wszystko z jakąś podwójną energią.
roogirl
27 stycznia 2016, 14:12Daj namiary na tego rolnika! Pliska! :D Jeśli można oczywiście.
beaataa
27 stycznia 2016, 15:30proszę bardzo:) https://lokalnyrolnik.pl/ W piątek wszystko się okaże:) zamówiłam jabłka, włoszczyznę i kiszoną kapustę, bardzo jestem ciekawa...
beaataa
25 stycznia 2016, 06:51Rozpoznaje trochę po wyglądzie, np. jabłka jednakowe co do wielkości idealne w kształcie, marchewka umyta też idealna blada, po trzech dniach do wyrzucenia. A taka kupiona na targu, ubrudzona ziemią ma kolor i smak intensywny i w chłodnym miejscu poleżeć tydzień to dla niej nic. Bardzo rozpoznaje po smaku. I tyle :), dlatego lubię, jak rolnicy opisują jaka to odmiana i jakimi metodami uprawiają rośliny, podpisują się pod tym swoim nazwiskiem. Robaków się brzydzę:)
Ja-Ogrzyca
24 stycznia 2016, 22:19Hmmm... jak Ty rozpoznajesz te "nie skażone chemią"? Bo podobno można poznać "po robakach" - jak są robaki to nie ma chemii. No ale robaków w warzywniakach nie sprzedają u mnie :)
beaataa
24 stycznia 2016, 21:09Nawet nie szukałam specjalnie. Biernie zazdrościłam i żałowałam, że mam daleko do takich cudów, ale to info na fejsie mi się pokazało i (zbieg okoliczności) na sobotnim spacerze zobaczyłam to samo na takiej gminnej tablicy ogłoszeń. W piątek się okaże jak to jest, ale duże nadziej z tym wiąże.
marii1955
24 stycznia 2016, 20:58Kto szuka , ten znajduje :) Mam nadzieję , że będziesz zadowolona :) Podczytałam poniżej , bardzo ciekawa opcja z taką sprzedażą :))))))
beaataa
24 stycznia 2016, 14:28Widziałam cos takiego w Szkocji, pyszne było. W Polsce tez jest coraz więcej takich miejsc, że rolnik ma pola i obok budkę gdzie sprzedaje warzywa, prowadzi blog, opisuje jak uprawia te warzywa, co sypie, a czego nie i kiedy co dojrzało. Albo jak kończy się sezon, organizuje "dni otwarte" i można za jakąś opłatą zbierać/zrywać to co zostało. Ale do tej pory nic takiego nie miałam blisko domu, teraz mam!:)
beaataa
24 stycznia 2016, 19:23Takich projektów jak Cohabitat jest trochę, są też różne targi i bazary eko, tylko mój problem polega na tym, że ja nie chcę się w nic angażować, ani daleko jeździć, żeby kupić jabłka i marchewkę dosyć często. A wszystko było daleko jednak. To co znalazłam/znalazło mnie na FB jest dosłownie pod nosem i jak sklep, zamawiam, płace, jadę, odbieram. Idealnie:)