Witam ponownie Panowie i Panie.
Wracam na łamy Vitalii po trzech miesiącach ciągłych wahań- wrócić i zmierzyć się z problemem, przyznać się do porażki, czy siedzieć cichutko i pogodzić się sama ze sobą. Jak widzicie- wybrałam opcję pierwszą.
W kwietniu zaliczyłam spektakularny spadek wagi blisko 15 kg. Co to znaczy "spektakularny"? W okresie 20-27 kwietnia moja waga zeskoczyła z 124 do 115 kg. Dużo, nie? Powiecie pewnie, że to woda, okres lub inny czort. Prawda jest taka, że ja przez ten okres NIC NIE JADŁAM. Nie jestem z tego dumna. Po wejściu na wagę 27. kwietnia czułam się leciutko jak motylek (mimo, że ważyłam 115 kg, widzieliście kiedyś takiego motylka). Trwałam, cieszyłam się... ale, ale. Nie byłoby tego wpisu i tego tłumaczenia się, gdyby nie to, że... nie byłam w stanie jeść BEZ POCZUCIA WINY. Pomyślałam sobie, że mogę jeść jeden posiłek dziennie, mały posiłek i będzie dobrze, będę dalej chudła. O nie nie nie. Miałam straszne poczucie winy PO ZJEDZENIU TRUSKAWEK. Tak. Głupi móżdżek nie chciał być gruby. Głupi móżdżek mówił, że nie produkuje się trumien w rozmiarze XXXXL i nawet jeśli umrę z powodu wygłodzenia to przynajmniej się do trumny zmieszczę. Mój mózg był tak wyprany i zdezorientowany, że nie dało się mu wytłumaczyć, że muszę jeść. Że chcę jeść. Nie wiem jak się ogarnęłam ani co to w ogóle było...
Próbuję jeszcze raz. Od trzech dni nie jem i nie piję nic słodkiego. Wypiłam tylko herbatkę czarną ze stewią, bo nie mogłam wytrzymać. Jutro się ważę. Jutro podam także plan na następny tydzień.
Życzcie mi powodzenia, bo i ja Wam tego życzę.
Pozdrawiam, -Baya-
Powoli_do_przodu
4 lutego 2019, 09:26Trzymam kciuki i życzę powodzenia. Dobrze, ze próbujesz. Najważniejsze, żeby po upadku powstać i wrócić. Zawalczyć. Ale jedzenie jest potrzebne. Musisz mieć siłę, Twój organizm potrzebuje tego. Powodzenia!
polishpsycho32
4 lutego 2019, 03:03Życzę Ci powodzenia kochana. Grunt że wracasz i walczysz.. Mam nadzieję że podejdziesz teraz inaczej.. Na zasadzie że żeby chudnac trzeba jeść.