Na śniadanie zjadłam placuszki z otrębów z bananem (trochę zmieniony przepis, który znalazłam na Vitalii), potem na obiad gołąbek z sosem pomidorowym i na kolacje niedawno jabłko. Jest nieźle. Jedynymi grzeszkami były 3 herbatniki do kawy i piwo po południu. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko fakt, że piwko piłam do gry w kręgle (nie przesadzajmy już z tą dietą :)).
Wczoraj poszłam na basen i już kupowałam bilet, gdy okazało się, że nie wzięłam pieniędzy... Dobrze, że basen mam niedaleko, to zdążyłam skoczyć po nie do domu. Już zawsze będę sprawdzać czy mam portfel PRZED wyjściem z domu! :D
aannxx
26 marca 2013, 22:08Oby każdy dzień był taki:)