Zostały mi 2 miesiące ciąży. Miesiąc do urlopu. Siedzę w pracy przed komputerem i wszystko wydaje się takie trudne, wszystko co do tej pory robiłam codziennie w pracy teraz mnie przerasta a nie umiem poprosić o pomoc. Ten ciężki okres zaczął się jakoś miesiąc temu. Tłumiłam to w sobie ale w końcu wybuchło. 28 lipca obudziłam się rano i nie mogłam przestać płakać. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do pracy. Z całych sił próbowałam się uspokoić ale cała drżałam. Koleżanka zauważyła, że coś jest nie tak i wtedy wybuchłam. Zaczęłam płakać i drzeć się jak histeryczka. Nie mogłam nad tym zapanować. Słyszałam swój krzyk ale czułam się tak jakby to kto inny krzyczał. Szefowa zawiozła mnie do domu. Dostałam 2 tygodnie zwolnienia lekarskiego. 2 pierwsze dni przepłakałam w łóżku.
W ten poniedziałek wróciłam do pracy i czuję, że znowu wracam do tego stanu sprzed dwóch tygodni. Wczoraj bratowa pisała mi że ciąża to taki piękny i błogi czas. Ona nie musiała się o nic martwić. Miała rodzinę obok siebie. Ja tutaj jestem sama, nawet Michał nie był w stanie zwolnić się z pracy wtedy kiedy go potrzebowałam. Bratowa nigdy nie musiała martwić się o pracę bo pracuje u swoich rodziców. Nie musiała martwić się o opiekę nad dziećmi bo ma rodziców z jednej i z drugiej strony i siostry, które zawsze chętnie pomogą. I ona mi mówi jaki to błogi i piękny okres. Nic nie odpowiedziałam, bo wiedziałam, że ona i tak tego nie zrozumie. Nie mogę powstrzymać czarnych myśli, nie panuję nad tym. Jutro będę widzieć się z położną i najprawdopodobniej poproszę o dalsze zwolnienie. Boję się depresji poporodowej. Nie chcę by moje dziecko widziało mnie w takim stanie. Tak długo na niego czekałam, tak długo marzyłam...
To chyba nadmiar stresu. Brakuje nam ludzi w pracy i do mojego odejścia nikogo nie zatrudnią. Boję się porodu. Nie samego bólu ale tego, że będę sama, że gdy będę potrzebować pomocy nie będzie żadnej pielęgniarki, że zostawią mnie samą sobie i nie podadzą znieczulenia na czas. Boję się tego czasu po porodzie. Moi rodzice mają być wtedy u nas a moja mama nie lubi Michała. Boję się, że będę między młotem a kowadłem bo mama będzie narzekać na Michała a Michał na mamę. Boję się, że mama znowu mi zwymyśla jak kiedyś. Bywało, że dzwoniła do mnie tylko po to by mi powiedzieć jaka jestem beznadziejna.
To za dużo na mnie jedną. Wierzę, że ciąża może być pięknym czasem...ale dla mnie nie jest...
tibitha
16 sierpnia 2017, 13:42Wiem, że łatwo powiedzieć, ale postaraj się chociaż trochę wyluzować. To jak się czujesz ma wpływ na Twojego dzidziusia. Na pewno nie chcesz, żeby był nerwowym i wrzeszczącym dzieckiem. Jeśli praca tak źle na Ciebie wpływa idź na zwolnienie. Twoje zdrowie i dzidziusia nie jest warte tego wszystkiego. Myślę, że swoimi obawami powinnaś podzielić się z Michałem i poprosić go, żeby na czas pobytu Twojej mamy postarał się nie obarczać Cię jego problem z Twoją mamą. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że mimo wszystkich tych obaw, które Cię dręczą wszystko będzie dobrze Angela :D
ellysa
16 sierpnia 2017, 11:00nie jestem w ciazy a przezywam dokladnie to co Ty....wspolczuje.....
Nattiaa
16 sierpnia 2017, 10:48trzymaj się kochana, w razie smutków pisz tutaj, pocieszymy Cie;***
bashita
16 sierpnia 2017, 10:49Dziękuję :) Ostatnio każdy mój wpis to narzekanie ale po prostu nie mam się komu wygadać :)
Nattiaa
16 sierpnia 2017, 10:52nic nie szkodzi, każdy ma pod gorke a to Twój pamiętnik wiec jak komus się nie podoba to niech nie czyta :*