To już 8 dzień moich zmagań. Póki co nie uległam pokusie chociaż ciężko było.
W zeszłą środę byliśmy u sąsiadów na grillu i zjadłam kawałek samej kiełbasy z keczupem (bez chleba) więc jestem zadowolona. W niedzielę mój Michał kupił mi paczkę moich ulubionych M&Msów. Powiedziałam mu tylko, żeby to zabrał gdzieś daleko i więcej mi nie kupował :) Tak też zrobił i już więcej ich na oczy nie widziałam.
Przez cały ten czas tylko jednego dnia trochę zawaliłam. We czwartek moja sąsiadka poprosiła mnie, żebym pokazała jej tę azjatycką restaurację, którą dzień wcześniej na grillu tak wychwalałam. Tak więc wybrałyśmy się w piątek około południa na lunch. To był jedyny moment, w którym pozwoliłam sobie na więcej niż mogłam. Później w domu wieczorem zjadłam jedynie zupę bo ten lunch zapchał mnie na cały dzień.
W niedzielę udało mi się uniknąć kolejnego grilla. Odwiedziliśmy znajomych w sąsiednim miasteczku. Akurat jak przyjechaliśmy to znajoma montowała monitoring bo ma wrednych sąsiadów, których dzieciaki ciągle rzucają piłką w ich samochód. Oprócz tego nie raz zauważyła, że jeden z tych dzieciaków dziobie kijem jej dzieci jak tylko te zaglądają przez dziurę w płocie. Chwila nieuwagi i ten gówniarz może jakiemuś dziecku wydłubać oko. Rodzice oczywiście nie reagują.
Pomogliśmy więc jej w zamontowaniu kamer (co trwało 3 godziny) a później szybko się zmyliśmy. Bardzo ich oboje lubimy i są dla nas tutaj na obczyźnie jak rodzina ale ich dzieci są strasznie rozbrykane i absorbujące. Za każdym razem jak wracamy od nich czujemy się jakbyśmy pole przeorali. Co chwila coś. A to jeden drugiego bije, a to ten sobie paluchy przytrzaśnie, a to drugi spada ze schodów dodatkowo ciągły pisk, płacz i krzyki. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego życia bo oboje z Michałem jesteśmy raczej cisi i spokojni. Musimy to jednak cierpliwie znosić chociaż przyznam, że ostatnio coraz częściej wolimy unikać tych znajomych...
Dobra koniec opowieści. Poniżej moje wczorajsze jedzonko.
Śniadanie
Przekąska
II śniadanie
Obiad
Całość prezentowała się tak:
Na kolację po pracy zjadłam ziemniaka z kefirem. Niestety nie zrobiłam zdjęcia...może następnym razem...
Miłego dnia
angelisia69
26 lipca 2016, 13:30oj wg.mnie ten lunch to zadne "zawalenie" skoro pozniej zjadlas mniej to bilans sie wyrownal ;-) pozatym nie byly to bezwartosciowe kcal jak M&Ms tylko jakies syte danie ;-) Bardzo ladnie sobie radzisz i fajnie ze szykujesz wszystko sama ;-) Pozdrowionka
bashita
26 lipca 2016, 13:52Dziękuję :) Też tak myślę, ten lunch to był dla mojej koleżanki bardziej i nie sądzę bym przekroczyła bilans więc jest dobrze :)