Dziś leniuchuję na całego, dzień piżamowy, nie wychodzę z domu, nie sprzątam, ugotowałam tylko obiad dla mojego chłopaka.
Rano kombinowałam trochę, żeby odmienić trochę to moje śniadanie. Próbowałam zrobić placki bananowe z domowej roboty dżemem bez cukru. Placki niestety wylądowały w koszu ale następnym razem będzie lepiej. Co do dżemu to mam plan dodać go jutro do serka wiejskiego. Taki trochę "niby dżem" - podsmażyłam w garnuszku jabłko pokrojone w kostkę, dodałam truskawki mrożone a jak już trochę się to podusiło dodałam banana żeby to wszystko zagęścić. Nawet mi to dobre wyszło, takie śniadanie na słodko.
Na obiad natomiast odgrzałam warzywa z wczoraj i podałam z sałatą, pomidorami i mozzarellą:
Na kolację natomiast miałam tosta z jajkiem, tuńczyka, pomidora i ogórki:
Jutro przetestuję nowe danie. Fajny program kulinarny wyszukałam na kuchnia+ "gotuj i chudnij". Prowadząca podaje sposoby na zdrowsze wersje naszych niezdrowych posiłków. Póki co widziałam tylko jeden i chcę wypróbować sos pomidorowy zapiekany z mozzarellą a do tego pieczony chleb. Przetestowałam już pieczarki na toście na śniadanie i muszę przyznać, że było smacznie i sycąco chociaż wcale nie zjadłam dużo - moja porcja była o połowę mniejsza od tej w programie, ale po prostu więcej nie dałam rady :)
Polecam również pastę z avocado, chyba jeszcze o niej nie wspominałam...zmiksowałam avocado z ziołami prowansalskimi i sokiem z cytryny i mam idealne smarowidło na kanapki zamiast margaryny:
A teraz trochę moich rozmyślań...ostrzegam bo może nie każdemu przypadną do gustu :) ale to tylko i wyłącznie moje zdanie i nie zamierzam nikogo do niego namawiać. Mianowicie chodzi o dyskusję, która zawrzała po publikacji artykułu pewnego pana na temat piękna kobiecych krągłości i tego jak brzydkie są sylwetki fit.
No cóż, każdy ma inne upodobania. Mnie osobiście nie podobają się przesadnie wysportowane sylwetki kobiet i mężczyzn. Mam koleżankę, która startuje zawodach fitness, ma figurę jak facet, jest sztucznie opalona, prawie jak te moje grzanki, a dodatkowo zauważyłam, że powiększyła sobie piersi. Te naoliwione, napompowane i spalone kobiety (i mężczyźni też) w żaden sposób nie budzą i nie będą nigdy budziły we mnie podziwu. Z drugiej jednak strony widzę, że dla mojej koleżanki to ogromna pasja, coś co kocha i co daje jej kopa w życiu, jest szczęśliwa, zawsze uśmiechnięta i ogromnie lubi to co robi...no i co w tym złego? Nie podoba Ci się? Nie patrz. Nie komentuj bo i tak tego nigdy nie zrozumiesz. Koniec kropka. To się tyczy zarówno miłośników krągłości jak i tych co wolą szczuplejsze sylwetki.
Osobiście nie zamierzam się katować i mieć wyrzutów sumienia bo zjadłam jednego chipsa, bo mam sadełko czy taki a nie inny tyłek.
Rozbawiła mnie ostatnio koleżanka z pracy, za każdym razem gdy mamy jakiś poczęstunek, ona prawie zawsze próbuje wzbudzać w nas jakieś dziwne chore poczucie winy...biorę sobie taką kiełbaskę w cieście do ust a ona na całe biuro drze morde "no caaarbs!" ("żadnych węglowodanów") albo tekst "one minute on your lips, forever on your hips"....nosz kur...! Ty chuda tempa dzido! Ogromnie mnie drażni jak dziewczyna chuda jak patyk mówi "jestem za gruba" a obok stoi koleżanka która pewnie waży 2 razy tyle co ona i co ona ma powiedzieć? Na szczęście jest na tyle dojrzała, że się z tego śmieje. Innym razem zapytała mnie co jadam, dałam jej przepis na jogurt własnej roboty - jogurt naturalny, owoce, pestki, miód...no właśnie...miód..."ależ przecież to sam cukier!!!" A żeby ci te twoje dietetyczne wafle w du...e poszły! Proszę się nie obruszać, w gruncie rzeczy bardzo ją lubię, tylko bawi mnie czasem jej dziwaczna postawa.
Marzymy by wyglądać jak tzw "piękni, sławni i bogaci" i kończy się to tylko i wyłącznie frustracją gdy nam się to nie udaje, a przecież można wyglądać pięknie będąc sobą. Tak na prawdę to ci "piękni, sławni i bogaci" wcale tak pięknie nie wyglądają, tak samo jak my śmierdzą gdy się pocą a bez retuszu i makijażu pies z kulawą nogą by się za nimi nie obejrzał.
Nie dajmy się zwariować i nie wpadajmy w ten dziki barani pęd. Rozmyślania typu "OMG od wczoraj przytyłam 30dkg! Co robię źle?" na prawdę są bez sensu. Mam wrażenie, że niektóre osoby patrzą na siebie tylko przez pryzmat tej durnej liczby:
- Cześć, mam na imię Pani 67kg
- A ja jestem Pan 86kg, miło mi cię poznać, słyszałaś o tej aferze z Panią 55kg i Panem 74kg?
Nie mam na imię 71kg, jestem Basia, mam kochanego mężczyznę u boku, słodkiego kotka i niebieskie oczy, gotowanie to moja pasja...jedna z wielu...a waga nie określa tego kim jestem!
gwiazda51
13 listopada 2014, 22:18Ale sie usmialam, fajnie bylo poczytac tak na wesolo. Mnie moja waga obecnie dobija dobija ale jak na razie walcze z tym aby wyrobic sobie w miare kondycje, jestem po operacji i na poczatku nawet po zetrzeniu kurzy czulam sie jak bym byla po maratonie :) Pozdrawiam :)
bashita
13 listopada 2014, 22:29Mnie też zależy głównie na kondycji, pamiętam jak moja mama pojechała z nami na wycieczkę rowerową i przy pierwszej górce musiała się położyć w rowie bo nie dała rady...baliśmy się, że trzeba będzie pogotowie wzywać...miała niewiele ponad 40 lat a więc była bardzo młoda...chcę tego uniknąć a do tej pory niestety szłam w jej ślady. Waga to tylko liczba, nie dobijaj się, po prostu dbaj o siebie, dużo zdrowia życzę :)