Wczoraj byłam na ABFie, dało mi to w kość, a jeszcze rok temu był dla mnie jak nudnawy spacerek, rozgrzewka przed treningiem. Zdałam sobie sprawę, że powrót do dawnej kondycji wcale nie będzie aż taki łatwy. Dziś obudziłam się obolała, zmęczona, jak 2 lata temu, gdy zaczęła się moja przygoda ze sportem. Wiem, że warto i że się uda, trzeba tylko zacsnąć zęby i nie odpuszczać.
Waga w końcu ruszyła, jeszcze tylko kilogram i zacznę wyglądać normalnie. Zauważyłam, że z wagą 65 kg nie jestem już tak napuchnięta, a gdy ważę poniżej 64 to wyglądam już całkiem dobrze. Udało mi się chyba też trochę skurczyć żołądek, od dwóch dni nie odczówam już nieustannego głodu. Przestałam wcinać pieczywo i słodycze, mam nadzieję, że miną też wzdęcia. Plan na dziś to totalne laby czyli opalanie, zakupy i inne przyjemności. Na razie leżę w łużku słucham audiobooków popijam kawkę i cieszę się porankiem, jest super...
lipiec83
9 lipca 2011, 11:06powodzenia
nat.witk
9 lipca 2011, 10:16też lubię takie poranki. przy 64 kg i Twoim wzroście to nchyba wyglądasz zajebiscie a nie tylklo dobrze..? ;)