Wszystko zaczyna się układać, mam super faceta, terapia hormonalna zaczyna przynosić skutki i uczę się coraz ciekawszych rzeczy. Finansowo też nie jest najgorzej, udaje mi się co miesiąc troszkę zaoszczędzić, a wcale nie zaciskam zbytnio pasa.
Trochę tęsknie za wiosną, a jeszcze bardziej za latem, chciałabm wsiąśc do samolou i poleieć do jakiegoś ciepłego kraju. Niestety, mojemu ukochanemu się nie przelewa, a to właśie z nim chciałabm się wylegiwać na plaży.
Sesja jak na razie idzie zaskakująco dobrze, ale wszysto okaże się w nadchodzący weekend. Na wadze 67, niby dużo, ale zważywszy na fakt, że ani nie ćwiczę ani się zbytnio nie ograniczam, to jest to do zaakceptowania. Fit sport się na mnie wypiął i z racji, że w wrześniu zrezygnowałam z ich usług, ponowne wykupienie pakietu bedzie mozliwe w kwietniu. Mówi się trudno.
Cieszy również fakt, że udało mi się obniżyć rachunki za telefon, ostatnio przekroczyłam abonament zaledwie o 1zł.
Postanowiłam również zmienić pracę, czuję się wyeksplautowana, wypalona. Praca od jakiegoś czasu nie daje mi zbyt wiele radości. Starałam sie pracować lepiej, rozmawiałam z szefem, ale wygląda na to, że nic się nie zmieni. Probel jest w tym, że w zachodniopomorskim trudno o lepiej płatną pracę. Jak skończy się sesja zacznę rozglądać się na poważnie. Byle nie call center, no more. Mam też plan alternatywny, jak nie uda się szybko znaleźć lepiej płatnej pracy to przechodzę na 3/4 etatu a w wolnym czasie wróce do udzielania korepetycji. Finansowo nie powinno wyjśc gorzej, a przynajmniej zajmę się czymś innym niż odbieranie telefonów. Bo te lubię coraz mniej.
Zyczę wam miłego dzionka:)