W piątek nie było do końca proteinowo, zamierzałam jechać do Berlina a miałam warzywa w rosołku z pulpecikami, wiec aby ich po raz kolejny nie wyrzucać wkroiłam je do zupki i zjadłam. Wczoraj natomiast były same proteinki, co równiż dziś zamierzam kontynuować. Próbowałam poraz kolejny zrobić najbardziej leniwe, no i porażka tzn te gotowane sie rozpłynęły, te na parze zjadliwe ale ciapowate. Może po prostu trzeba urzyć mąki a nie skrobii i to sporo mąki, co nie jest do końca wskazane na Dukanie. No cóż dziś kupię mąkę kukurydzianą by w przyszłym tygodniu zrobić kolejne podejście. Natomiast wszystkie inne przepisy wychodzą rewelacyjnie. Wczoraj upiekłam miniciasteczka capucino. Na ciepło były rewelacyjne, ale dziś też są smaczne.
Pora zabrać się za sport, po tym jak wczoraj zafundowałam sobie totalne lenistwo. Warunki za oknem bardzo do tego zachęcają, jest chłodno i sucho. Zobaczymy jak będzie dalej, tymczasem biorę się za angielskim, chciałabym wyrobić się i zdać teścik jeszcze przed wyjazdem na wakacje. Jedziemy z rodzeństwem 14 sierpnia więc czasu zostało niewiele.