No i stało się.... Skubnęłam parę frytek od dziecka mam wyrzuty sumienia, bo nie wiem czemu je jadłam. Zwłaszcza że były najzwyczajniej w świecie niedobre. Twarde i bez smaku. Aj!! Po za tym zauważyłam że zaczęłam podjadać. To kawaluntek jabłuszka to mała rodzyneczka to orzeszek nerkowiec... ( tłumaczę sobie to napięciem przedmiesiączkowym, ale nie chcę żeby to była moja wymówka! Całe życie miałam wymówki..... Nie chcę ich więcej!)
Jak Wy to robicie, że wytrzymujecie na diecie?
Mimo tego weekendu, który mi troszkę morale obniżył będę walczyć dalej!! waga zeszła już troszkę i brzuszek jakiś mniejszy ;) super! Mam nadzieję, że tego nie zepsuję i że ten weekend nie rozleniwi mnie.
Zaciskam zęby i zrobię za te frytki trening z chodakowską.
Do dzieła!!!