Już wolę rower, mogę jeździć po 50 km dziennie niż prace na działce. Dziś po pracy pojechaliśmy z Panem Mężem na działkę. Na szczęście nie zalało jej, chociaż San wylał i woda jest przy wale, który ochrania nasze działki. Myślę,że już woda pomału będzie opadać. Słonko grzało więc mogłam wziąć się za plewienie. Kochane 2,5 h schylania, kucania, naginania się . Du.... y nie czuję. I jeszcze musiałam wracać rowerem do domu. Jutro odpuszczam, będzie chyba tylko aerobik-jak rano będę mogła się zwlec z łóżka. Pozdrawiam. Idę pod prysznic.
P.s. Czytałam u którejś na Vitali, iż aby nie mieć "zakwasów" trzeba wziąć ciepły prysznic. Na mnie nie skutkuje.
Sprawdziłam tymi pracami "spaliłam" chyba 800 kcal. Czyli obiad:makaron +pesto pomidorowe(bardzo dobre w Lidlu) i trochę śniadania. Chyba, że nie tak to "działa".
lukrecja1000
23 maja 2014, 20:44no tak,takie schylanie i wydlubywanie to meczace zajecie...ale ruch to zdrowie...bez przesady oczywiscie,po ostatnich deszczach roslinki dawaly sie chyba wyrywac..
mefisto56
20 maja 2014, 06:25Ja też za plewieniem nie przepadam , ale u mnie rosną tylko róże , są podsypane korą i mam spokój z chwastami !! Serdecznie pozdrawiam i życzęmiłego dnia !!!! Krystyna
marii1955
19 maja 2014, 23:22Zawsze takie prace dają nam "popalić" ... Chyba ciężko Ci będzie z rana wstać , ale jak to mówią "do wesela się zagoi" ... Jasne , że jutro sobie odpuść - myślę , że mięśnia będą jednak bolały . Spokojnej nocy :)