Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tłusty czwartek
3 marca 2011
Tłusty czwartek w parze z dieta jakoś zupełnie sie nie komponują, no bo jak, 1 paczek 200 cal, a na jednym przecież sie nie kończy, ale tradycja jest tradycją, nie wypada tego dnia nie zjeść chociaż jednego pączka. U mnie skonczyło się na dwóch. Były swieże i pyszne a w srodku niespodzianka ajer koniak. No, no... upiś sie nie upiłam ale po co dwa? Nie powiem, były smaczne i chyba nie żałuje, najwyżej troche dłużej będzie trawło dochodzenie do figury modelki. Skoro i tak nie wyznaczyłam sobie żadnego terminu, ale mam cheć kolejne 8 kilogramów słodkiego nikomy nie potrzebnego tłuszczyku zwalić z siebie do końca kwietnia, czyli za dwa miesiące. Najważniejsze aby słonko świeciło, było ciepło, i mozna było spacerować, tak aby nie było zadnych katastrof. Zmieniłam dietę na siłę błonnika, zobaczymy jak będzie mi się na niej zjeżdżało w dół. Mam nadzieję, ze u Was kłopotliwy czwartek jakoś sensownie przeszedł i zbytnia ilościa pączków nie raczyłyście sie, a jeżeli to na zdrowie, życzę wszystkim super humoru w ostatnie dni karnawału, pozdrawiam Panie Vitalijki wasza babcia2
babcia2
4 marca 2011, 06:43Ja zgrzeszyła, koniec bilansu 3 paczki, no i właśnie tak jest teraz przez dwa tygodnie pranie w reku na tarze będę wykonywała, bo tyle kalorii przyswoiłam, ale trudno, Dzień Kobiet obejdzie sie, nie musze go swiętować, Walentynki tez przeszły bez hucznych obchodó, wiec to była jeden losowy wypadek, poza tym zima odchudzaniu nie służy, u nas -7, wiec wisteria pewnie jeszcze śpi, pozdrawiam i czekam na znak j
hezof
3 marca 2011, 23:12Jadziu, tradycja to piękna sprawa ale chwilę temu były Walentynki, za chwilkę będziemy świętowały Dzień Kobiet i jak tu nie przytyć? Tym razem nie ugięłam się, zero pączków, mimo, że skręcało mnie na ich widok z łakomstwa, dalam radę. Buziaki P.s. Na glicynie jeszcze nie nadszedł czas.
babcia2
3 marca 2011, 21:05no niestety trzeba się uderzyc w piersi, dzisiaj zgrzeszyłam ale było smaczne, pozdrawiam
barbara.nowowiejska
3 marca 2011, 19:51Masz rację: powoli do celu, ale bez przymusu. Jak nas dopadnie ochota na jedzeniowy grzech, to trudno. Byle nie codziennie