"NIe chudnij już" - usłyszałam dzisiaj. To już niezdrowe. No szok po prostu. Jakbym ważyła 60 kilo to może miałoby to sens, ale mnie 60 kg nie dotyczy.. Jak mam temu komuś wytłumaczyć, że ważę prawie sto kilogramów, że to nadal nawet nie nadwaga a otyłość, że mogę się nazywać puszystą, grubokościstą, ale mimo wszystko mam zagrażający zdrowiu i dobremu samopoczuciu balast. No właśnie - skąd w ogóle myśl, że muszę się tłumaczyć? No bo przecież nie muszę, to co robię robię dla siebie, dbam o siebie, walczę o siebie. Jejku jak trudno czasami sobie to uświadomić... przypomnieć..Tłumaczę sobie, że zaczyna być widać różnicę i że w sumie mogę to odebrać jako komplement. Chyba tak zrobię;)
"Ty już 20 kilo ... a ja... ja nadal nic?" No tak, ja 20 kilo, bo ja na to pracuję, z wpadkami, potknięciami, olewackimi dniami, ale mimo wszystko. Nie mam w domu chipsów, nie kupuję czekolady, nie zjadam paczki ciastek jako beforka... Kuźwa, samo się zrobiło i "Tobie" też powinno samo. Jestem zła... Mam koleżankę, nawet dość bliską, zaczynałyśmy razem, ona odpuściła po kilku dniach. Nie wiem ile razy starałam się ją wyciągnać na basen, na rower, na cokolwiek. Robiłam naleśniki z ciemnej mąki i przepyszną cebulową, aby pokazać, że można, że nie trzeba jeść tutaj zabójczych dla portfela krewetek i znienawidzonej wątróbki. Nic nie pomogło A teraz jest smutek, bo ja z dużo większej od niej jestem teraz niedużo, ale jednak mniejsza.
Pełen goryczy te dzisiejszy post, ale takie emocje, więc i taki zapis...
annaewasedlak
3 grudnia 2017, 16:01Też słyszałam takie słowa nawet zaczęto mi wmawiać ,ze jestem chora. Powodzenia
Azane
4 grudnia 2017, 22:43bardzo mnie zastanawia skąd to się bierze jednak.. Mam nadzieję, że część to po prostu troska i przyzwyczajanie do "większej" wersji nas... Bo oczywiście rozumiem, że czasami można przegiąć, skrajności nigdy nie są dobre... ale 100kilowemu słoniątku jakim jeszcze jestem to wygłodzenei raczej nie grozi...
am3ba
29 listopada 2017, 16:40Jesli to bliska osoba otwarcie bym powiedziała co myśle, oczywiście z taktem,ale powiedziałabym o swoich emocjach.
Azane
29 listopada 2017, 17:19masz rację i tak zrobiłam;) Jest jej przykro bo kilka dziewczyn dokoła traci wagę, ona nie... Ja to rozumiem, ale mi też jest przykro. Moja kolejna propozycja ruszenia tyłka spotkała się z odmową. No nic, musimy jakoś to przepracować!
am3ba
29 listopada 2017, 19:23Super,a swoją droga gratuluje spadku :)
Azane
29 listopada 2017, 19:27dziękuję! to jeszcze nawet nie polowa drogi, ale powoli do celu;)
am3ba
29 listopada 2017, 19:30Byle do celu !:)
aniloratka
29 listopada 2017, 13:21Okej powiem tak - tez bym byla zazdrosna! Ale... jesli by kolezanka mi proponowala wypady, wspolne cwiczenia, to bym skorzystala! Zawsze razniej w grupie. Dasz rade, moze ona w koncu pojdzie po rozum do glowy. A ty rob swoje, tylko tez z glowa :)
Azane
29 listopada 2017, 14:10:) Wiesz, ja jej nawet nie przypisuję złych motywów, znamy się długo i to jest fajny człowiek,,tylko w tym aspekcie troszkę się pogubił. Z resztą ja to rozumiem nawet, bo waga to jednak jest problem dla mnie. W każdym razie po prostu, po ludzku zrobiło mi się przykro, ale przepracuję to i na poziomie emocji i na poziomie relacji;) Masz rację - tzreba robic swoje.. A może jeszcze się obudzi i pójdzie ze mną na ten basen, jak zobaczy że to jednak działa;) Dziękuję za wsparcie!!!
aniloratka
29 listopada 2017, 14:28Zrobilo Ci sie przykro, wiadomo :) Ale jak ktos pisal nizej, jesli ona sama nie dojdzie do tego, ze chce schudnac i nie podejmie tej decyzji, coz, nikt z tym nic nie zrobi :)
Azane
29 listopada 2017, 14:42Pewnie że masz rację... musiałąm odreagować;) każdym jest kowalem swojego losu, trywialnie to brzmi ale taka prawda. Także... kujemy, kujemy;')
silene_1310
29 listopada 2017, 11:18O ludzie, to jest klasyk! Wyzywanie od "chudzielców", "anorektyczek", "zaraz znikniesz", itp. kiedy schudlam pierwsze 10 kilo. Ze 104.
Azane
29 listopada 2017, 12:51a widzisz! czyli tak działą ten świat, kurcze nie ogarniam! no ale jadę dalej, mam cel i mam zamiar go osiągnąć;) Gratuluję Ci spadku!!! Bardzo dużą pracę wykonałaś, zajrzałąm do Ciebie i widzę, że teraz troszkę pod górkę, ale wierzę, że sobie poradzisz, bo przecież wiesz jak!!! (Maszyna do schodów - brrr- sama idea mnie przeraża; ) )
1Marysia3
28 listopada 2017, 21:18Ja ostatnio usłyszałam, że nie mam z siebie robić patyka od osoby(a mam nadwagę i nigdy patykiem nie byłam), która odchudza się sezonowo wiosną, aby było mniej sadełka na lato i wtedy z kolei powiedziałaby, że nawet anorektyczka mogłaby schudnąć. Przykre jest to, że większość ludzi jak nie odnoszą sukcesów to nie umieją się cieszyć z sukcesów innych osób, nawet najbliższych. Powodzenia Tobie i walcz o siebie!
Azane
28 listopada 2017, 21:42oj przykre są takie komentarze, od razu się zastanawiam nad motywacją, czy to troska czy to zazdrość... Ja zazwyczaj staram się widzieć dobre rzeczy w ludziach, więc nawet tę wypowiedź tłumaczyłąm tak, że moze przyzwyczajeni są niektórzy do "większej wersji nas" i wtedy wydaje im się jak chudniemy, że niewiadomo ile nas spadło. Sama nie wiem, jakoś tak nie chciałabym przypisywać niefajnych intencji temu wszystkiemu, moze jedynie za duże skupienie na czubeczku włąsnego nosa... No cóż. Widzę, że u Ciebie juz 5 kilo lżej, więc to też sukces i możesz być z siebie dumna:) My się możemy cieszyć z własnych sukcesów, może inni też zaczną;) Walczymy dalej!
1Marysia3
29 listopada 2017, 08:00Dobrze, że masz takie pozytywne nastawienie! Masz rację, trzeba szukać w innych dobrych cech, to jest trudniejsze niż znalezienie negatywów, ale warto. Obrany kurs - SUKCES ;-)
106days
28 listopada 2017, 19:48Prawda jest taka, że jeżeli komuś w głowie się nie przestawi, że chce schudnąć, to nie pomoże mu najcudowniejsza dieta, najfajniejsze ćwiczenia i cały Internet zalany motywacją. To po prostu musi przeskoczyć w głowie, że chcę, mogę i potrafię. Dużo ludzi tego nie umie- gdyby było inaczej to nei byłoby Vitalii, Chodakowskiej, Lewanfdowskiej, innych fit trenerek i nas, smutnych, albo mniej smutnych grubasków podejmujących rękawice poraz setny. Wiesz, tak sobie myślę, jakby tak spojrzeć na siebie głęboko i bardzo bardzo szczerze. To, biorąc pod uwagę, że waga zawsze była moim kompleksem, ZAWSZE ALE TO ZAWSZE, to potem kiedy widzuałam, że ktoś chudł, to najpierw było mi bardzo, ale to bardzo przykro. Że on może, że mu tot ak przychodzi...Chociaż wiadomo, że to dla nikogo nie jest proste i każdy musi w to włożyć wysiłek. Także hm.. może takiej osobie po chwili pomyślenia "Ej, lepiej niech już nie chudnie!", przyjdzie moment refleksji, samokrytyki i pomysli "Kurde, jak dobrze jej idzie. Tez tak chce, jest dla mnie wzorem". Może? trzeba poczekać, a przede wszystkim pamiętać, że jednak robimy to wszystko dla siebie samych ;) I kto chce, będzie z tego czerpał inspiracje i motywacje, a kto nie będzie miał kolejny powód do narzekania :) Pozdrawiam!
Azane
28 listopada 2017, 20:42Pewnie, że masz rację, że tzreba chcieć i że samo się nie zrobi. Ja podchodziłam do tematu wielokrotnie, ale odpuszczałam, dopiero w pewnym momencie coś kliknęło, coś załapało. To wcale nie oznacza, ze teraz jest idealnie, łątwo i bez upadków.. Ale gdzieś z tyłu głowy pamiętam czego chce, wiem jak to zrobić, przede wszystkim zrozumiałam, że muszę coś robić, samo się nie stanie - choćbym nie wiem jak na to liczyła. Rozumiem jak piszesz, że waga to kompleks - u mnie też tak było, nawet jak kiedyś ważyłam bardzo, bardzo mało,,, iten ala smutek kiedy ktoś kształtował swoje ciało też jest mi znany.. Może poczucie kontroli, umiejętności, sprawczości, albo nawet cudu;) Mądre jest to co piszesz:) mam nadzieję, ze ta sytuacja przekuje się w coś dobrego, z drugiej strony dla mnie to sygnał, że muszę popracować nad niezależnością w relacjach, że mam pamiętać o tym co robię dla siebie, ze mam być dla siebie dobra i walczyć o swoje szczęście:) Uściski!
Cukiereczek26
28 listopada 2017, 19:16Mam nieco podobną historię z dobrą koleżanką, obiecałyśmy sobie, że sie wspieramy w odchudzaniu. Niestety ona odpuściła po kilku dniach, wysyłała wiadomości typu "jedzie do mnie właśnie pizza gigant", "zjadłam kilogram lodów, Magda ratuj". Wspierałam ją, wysłałam jadłospis od mojego trenera (za który zapłaciłam, a ona miała go za darmo), wysyłałam jej przepisy i zdjęcia posiłków, ale wszystko na nic. Gdy mnie dopadł kryzys i oczekiwałam od niej głupiego "nie poddawaj się", nie usłyszałam nic. Sytuacje powtarzały się parokrotnie. Osobiście był to dla mnie kubeł zimnej wody. Mocno przemyślałam tę znajomość i za każdym razem jak pojawiają się pytania o diete, to narzekam, choć nie jest to zgodne z prawdą. Dlatego rozumiem Twoje nastawienie, zamiast pochwały usłyszałaś w jej głosie żal, bo Tobie się udaje a jej nie.
Azane
28 listopada 2017, 20:33Oh Cukiereczku, wypisz wymaluj taka sama akcja. Baaardzo mi przykro, że tak wyszło. Myślę sobie, że wszytsko jest po coś - może po to aby dziewczyny się otrząsnęły, a może po to abyśmy my troszkę nauczyły się myśleć o sobie, dbać o siebie i walczyć o swoje marzenia. U mnie też były zdjęcia... Też czekałam na słowa zachęty i wsparcia, bo wiadomo, że każdy może mieć zły dzień, a teraz jest tak jakby jej to przeszkadzało... ech. Walczmy zatem o siebie:))) Dziękuję za słowa wsparcia!
editka86
28 listopada 2017, 18:54Hm no to wyszlo jaka to przyjaciółka. Smutne to trochę. Ale nie przejmuj się i rób swoje. Kurcze no pewnie tez ma problem ze swoja waga ale nie moze sie zmobilizować. Za kolejne Twoje 20 kg moze tez cos z tym zrobi. A Ty walcz i uszy do góry będzie dobrze.
Azane
28 listopada 2017, 20:10Ma problem, bo mamy bardzo podobne doświadczenia, więc wiem jak to jest. Ja to nawet rozumiem trochę szczerze mówiąc, bo wiesz do pewnego czasu też patzryłąm z zachwytem na tych co działali. Tylko właśnie jako baleronik tylko wzdychałam i nic z tym nie robiłam. Dopiero jak musiałam kupić rozmiarówkę spadochronową to coś we mnie drgnęło. Mam nadzieję, że jednak wejdzie na dobre tory. Dziękuję za wsparcie, będę robić swoje! Jak dobrze, że tu są osoby któe trzymają kciuki:)))
editka86
28 listopada 2017, 20:48No widzisz ja tez dobrze znam bol bycia hipciem w lato czy tez na wiosne kiedy wszyscy zarzucają ciuchy a ja kombinowalam jakby sie pozakrywac. Tym razem ma byc inaczej. Damy rade i przez ziomowe miesiace pospinamy tylki a na wiosnę bedziemy sie chwalic efektami. Aj no kolezanka mam nadzieję tez sie ogarnie. Bo wiadomo to wcale nie jest takie latwe zaczac.
Azane
28 listopada 2017, 21:32Tak! W tym roku nie bedziemy hipopotamami, może misiami ewentualnie, ale tylko do przytulania przez bliskich;) A tak poważnie - ja się cały czas uczę tego co jeść, jak jeść, co mi służy, co niekoniecznie jest dla mnie dobre - pół roku się uczę i coraz bardziej mi się to podoba. A wiesz za kolejne 20 kg to ja będę miała 80 - czyli wagę z jakiej niejedna osoba tu zaczyna. To ciekawe, jak różne są perspektywy;) Walczymy z uszami i cyckami do góry - chociaż po tym spadku o swoje zaczynam się martwić;)
Malina007
28 listopada 2017, 18:44" nic tak nie.cieszy jak cudza krzywda "kiedyś takie podłe zdanie usłyszałam a że dziś jest dzień podlosci to cytuję. Gdyby Ci się nie udało,nie udawało miałabyś wierne grono gorących "przyjaciółek".Pilnuj swojej drogi i nie trać empatii :)
Azane
28 listopada 2017, 20:05jejku jaki ostry cytat! No powiem Ci, ze to daje do myślenia. Mam nadzieję, że miała zły dzień i że generalnie troszkę ją to ruszy i też ją zmotywuje, bo naprawdę warto... Na szczęście są osoby, które trzymają kciuki i wspierają. Ja wierzę, że karma wraca - nie w żadnym tam buddyjskim ujęciu tylko tak po prostu - to co wysyłąsz do świata w jakiejś postaci wróci do ciebie, więc jakby potzrebowała tej cebulowej czy kompana na basen to jestem, ale dziś się musiałm wywnętrzyć! Szkoda że na boks nie chodzę, bo może bym jakiś rekord pobiła;) Dzięki za support!
Oleczka123
28 listopada 2017, 18:07Co to za przyjaciólka skoro nie kibicuje i nie cieszy się z Tobą kazdym straconym kg... no i nie przejmuj się idz dalej dobra drogą dla siebie... dla wlasnego dobra... zdrowia... dla poczucia spelnienia i poczucia ze zrobiłaś to dla siebie...
Azane
28 listopada 2017, 18:25no właśnie zastanawiam się ostatnio nad tą relacją dość mocno. To taka wisienka na torcie, która znowu mnie ukuła. Dziękuję za słowa wsparcia! Mam zamiar dalej maszerować do celu! Masz rację, że w życiu tzreba robić coś dla siebie:)
Oleczka123
28 listopada 2017, 18:32W życiu trzeba być trochę egoistą... robić rzeczy dla siebie... trzymam kciukiii mocnoooo;*
Azane
28 listopada 2017, 19:52Masz rację Oleczko, uczę się tego powoli. Gdzię tam wychodziło tak, że zostawiałam siebi ena końcu, a nie może tak być. jak człowiekowi jest dobrze samemu ze sobą to i łatwiej innych uszczęśliwiać:) Będzie dobrze, warto walczyć o siebie!!!
endorfinkaa
28 listopada 2017, 17:54Niestety ale cudzych sukcesów ludzie nie potrafią znieść :)
Azane
28 listopada 2017, 18:28Jejku, no może trochę potrafią;) Ale... czytałąm kiedyś o takich fajnych badaniach, gdzie pokazywali, że jeśli ktoś bliski odnosi sukces w dziedzinie, która nie jest dla nas ważna to mu kibicujemy, ale jeśli już jest "lepszy" w czymś, co i dla nas jest ważne, to w sumie wolelibyśmy aby tak nie było, bo samoocena wtedy drastycznie spada - taki mechanizm obronny. I tu chyba tak właśnie jest.;) Chociaż naprawdę wolałabym aby tak nie było!
endorfinkaa
29 listopada 2017, 21:42Jest cos w tym :)