Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jeszcze "tylko" 62 dni...


... do celu ;-)

Przez ostatnie dwa nie w ogòle nie mam apetytu. Bardzo rzadko mi się zdarza, że nie jestem głodna i muszę zmuszać się do posiłków. Wczoraj po pracy, Oli zabrał mnie na spontaniczna randkę do jednej z naszych ulubionych restauracji. Z jednej strony super, że wykazał się inicjatywa w środku tygodnia, a z drugiej było mi szkoda nie zamawiać mojego ulubionego dania, ale po prostu nie mogłam w siebie nic wcisnać. 

Tęskniłam do pracy, a już mam dość. Też tak macie? Dostałam nowy super ważny projekt. Mam się nim zajać na 100% ale oczywiście dokończyć moje pozostałe projekty w międzyczasie. I znów czeka mnie tysiace wyjazdów. Może nawet zawitam do Polski na tydzień badź dwa. Moja biedna dieta znów w niebezpieczeństwie. Ja muszę mieć moja rutynę.  Regularne zakupy, gotowanie, 5 posiłków dziennie, siłownia... Wszystkie moje próby odchudzania kończyły się właśnie poza domem. No nic. Walczymy dalej...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.