Hurrrra!
Wreszcie wchodząc na wage, widzę jakiś postęp. Na razie malutki, minął miesiąc i jeden kilogram mniej, ale co ważniejsze, kilka centymetrów ubylo, zwłaszcza w brzuchu! Dobrze, że drgnelo, bo już zaczynałam mieć chwilę zwątpienia. Nie z dietą, bo jest mila, lekka i przyjemna, ale z ruchem. To moja pięta Achillesa, niestety. Ale co cieszy najbardziej? Mam więcej siły i energii, nadal się pocę niesamowicie przy cwiczeniach, ale mogę wiecej, dluzej, mocniej, nie duszę się już tak często przy każdym wysiłku.
To dopiero początek mojej długiej drogi, ale zrobię duzo, by osiągnąć zaplanowany cel