Mówiąc najprościej, poległam. Jakiś miesiąc temu złapałam takiego lenia do ćwiczeń że szkoda nawet mówić, z dietą było różnie, ale przez ostatnie dni to jakaś katastrofa,mam ogromne ataki głodu i co najgorsze nie opieram się im tylko poddaje, jem i jem i nic więcej nie robię. Wróciłam do domu na wakacje, wyjeżdżając we wrześniu jechałam na studia z dużą, dla mnie do tej pory życiową rozpaczą, okropnie złamanym na własne życzenie kilka razy przez tego samego faceta sercem, żeby go nie spotkać w domu byłam przez ten czas jedynie na święta czyli w grudniu i kwietniu i chociaż na początku było ze mną źle na tyle że rodzice chcieli wysłać mnie do psychologa po jakimś czasie było lepiej, czas po prostu dużo daje w życiu, inaczej patrzy się na pewne sprawy i to akurat jest bardzo dobre, ale wróciłam i moje myśli znów krążą wokół niego, chociaż wiem że nie wrócę ani do niego ani do miejsca w którym byłam przed wyjazdem do tego co się ze mną działo bo to zbyt destrukcyjne, ale miłość przeplata się u mnie z nienawiścią i masą żalu co nie jest dobre. Nie chcę się tu żalić ale myślę może przez to nie potrafię kontrolować nawet swojej diety czy wstać i pobiegać bo całe dnie jak na razie leżę i nie mam ochoty czy siły nic zrobić ze sobą. Miałam na vitalię już jakiś czas temu żeby popatrzeć na Wasze postępy zmotywować się bo chcę w końcu coś zmienić osiągnąć MUSZĘ.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.