Motywację mam, sporą.
W koncu lato sie zbliża, mąż mnie zauważy (może), w kazdym badź razie - jako zadbana babka mam szanse na choć troche szczęścia.
Tylko ta realizacja... zawsze jest jakiś mały kęs, dojadanie po dzieciach, próbowanie.
Wczoraj upiekłam podudzia z kurczaka dzieciakom na obiad. No pachniało nieziemsko w całym domu. I co dzieci nie dojadły, matka obgryzła. Koszmar.
Staram sie ćwiczyć - moze to zniweluje efekty podjadania.
Narazie jakos sie trzymam, ale chyba nadciąga kryzys....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
aweclaw
10 kwietnia 2015, 10:45Ja daje psu ;) Biedna za niedługo ona bedzie sie musiała odchudzać! ;)
angelisia69
9 kwietnia 2015, 14:48wlasnie takie podjadanie jest najgorsze,bo niby nic a masa kcal sie zbiera.Musisz z tym skonczyc
Grazia1812
9 kwietnia 2015, 12:02To jest nasz najgorszy błąd dojadanie za dzieciakami też tak mam bo szkoda wyrzucić ,ale od dzisiaj koniec z tym wszystko ląduje w wiaderku do świnek,pozdrawiam.