jestem taka na siebie zła, po powrocie z majówki nie mogę wrócić na dobre tory.. cały czas wymyślam jakieś super okazje żeby tylko unikać diety.. na dodatek wygląda to tak, że pochłaniam takie ilości jedzenia o jakich nie macie pojęcia. przykład? wczoraj :
koktajl herbalife rano, oups jeszcze sie trzymałam!
pozniej zjadłam cała paczkę shocko bonsów, kawałek orzechowca, 4 michałki
poszłam po napoleonkę, zjadłam + pączek z czekoladą
następnie prawie pół pierwszej warstwy alpejskiego mleczka czekoladowego i dwa paski mlecznej czekolady
pozniej na obiad ziemniory i schabowy na oleju w panierce,
i poł czekolady pralinowej,
pozniej wrócilam do domu i zjadłam kawałek ciasta marchewkowego, pasek mlecznej
i obiad numer dwa, a w sumie to kolacja ... duża pizza z boczkiem, lód magnum white, pasek mlecznej i z 5 alpejskich mleczek.
chcecie coś powiedzieć? wiem, że część z Was może w to nie uwierzy, ale ja naprawdę to wszystko wpieprzyłam. sama, po kryjomu. powiedzcie, co się ze mną dzieje? zamiast chudnąć zaczynam tyć.. zaczynam zamieniać się znów w wielką kulkę, której nic się nie chce i która czuje się fatalnie... ale jem dalej.
dzisiaj przyjeżdza rodzinka i z okazji dnia dziecka ( wczoraj miał byc post haha, nie wyszło :/) i moja babcia robi najpryszniejsze bułeczki z serem ever! i co? wiem, że zjem.. nie potrafię się powstrzymać już tak jak kiedyś.
czy któraś z Was tak miała? albo ma? poszukuję kogoś kto pomoże mi się ogarnąć.. może razem się uda.
zamiast ubywać kilogramów do schudnięcia do 29 czerwca ( koniec roku szkolnego, początek wakacji, ach, takie miałam piekne marzenia na wtedy odnośnie mojej wagi.. :( )
to mi kilosów przybywa!!!!!!!!!!
help!!!!!!!!!!!!!
assezminceetsensible
2 czerwca 2013, 13:54tzw. kompulsy
ElisaChudnie
2 czerwca 2013, 11:26miałam to samo... kiedyś schudłam dość dużo, później trzymałam wagę aż po jakichś 2 latach nastało wielkie BUM, zaczęłam jeść, jeść i tyć. Oczywiście później zaczynałam się odchudzać ale co z tego jak na diecie trwałam 3 dni a poźniej się obżerałam mówiąc "zacznę od jutra, od niedzieli, od 1" i tak trwałam w tym błędnym kole jakieś 2-3lata aż z 59kg doszłam do prawie 74 - bo raz chudłam 3kg żeby za chwilę przytuć 5 ;/ Łącznie przytyłam jakieś 13-14kg przez ten czas. Dopiero ostatnio jakoś się "ogarnęłam" i to nie że przeszłam na dietę, postanowiłam jeść normalnie ale uważać na to co jem, starać się nie obżerać i tak bez specjalnej diety w jakiś miesiąc zleciałam z 73 do 68,6-69kg - wróciłam do domu, po miesięcznej nieobecności, ludzie zaczeli mi mówić, że schudłam, zauważyli to i chyba właśnie dostałam kopa do tego by wrócić do dawnej wagi. Weszłam dziś w spodnie, które kupiłam 2 lata temu, może ciut mi jeszcze boczki widać ale to kwestia myślę kolejnego ubytku 3kg. Nie mogę zaprzepaścić tego co osiągnęłam, kilka kg mniej a jaka różnica i jakie komentarze. Powiem Ci, że na to obżarstwo nie ma lekarstwa. Trzeba samemu do tego dojrzeć. Aaaaa i zapomniałam wspomnieć... W ciągu tych lat błędnego koła przez jakieś 8 miesięcy może i dłużej miałam motyw leków przeczyszczających co już zakrawało o bulimnie przeczyszczającą ale na szczęście udało mi się samej ogarnać co jest nie lada wyczynem! To wszystko siedzi w głowie. Znajdź sobie jakąś prawdziwa motywację - nie jakieś zdjęcia wychudzonych panienek - znajdź cel i skup się na nim a na pewno uda Ci się powstrzymywać lub minimalizować napady obżarstwa. 3mam za Ciebie kciuki!!!
monka252
2 czerwca 2013, 11:17Jeżeli chcesz schudnąć to weź się w garść! A jak chcesz być grubą świnią to jedz tak dalej...twój wybór. Potem tylko co by nie zwalać, że to złe geny, że inni tak mogą jeść i nie grubną. Może i niektórzy mogą, bo mają lepszą przemianę materii, ale tu chodzi o nas. Nie możemy to nic z tym nie zrobimy. Musimy walczyć! Weź się w garść i nie żryj tyle!
assezminceetsensible
2 czerwca 2013, 11:05też tak mam ;/ jak już wpierniczam to wszystko a potem źle się czuję psyczhicznie i fizycznie