Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ostatnie dni
11 stycznia 2006
Ostatnie dwa dnie nie były super jeżeli chodzi o dietę... W ogóle zapomniałam, że jest coś takiego jak dieta, niestety... Okropnie mnie wczoraj bolała głowa, pocieszałam sie kawą i szarlotką na ciepło, na którą mąż mnie zaprosił. Na szczęście ból minął. Spędziłam fantastyczne popołudnie! Zdynstansowałam się do diety, ćwiczeń i całej tej otoczki i w ogóle nie żałuję. Chyba tego potrzebowałam. DLatego nie zrobiłam wczoraj żadnego wpisu... Czy obiecuję sobie powrót do diety? Obiecuję sobie, że dalej będę myśleć o tym, co jem. Na weekend jadę do moich rodziców a tam się odstresowuję, dużo spaceruję i mało jem. Zdaję sobie sprawę, że waga w tym tygodniu znowu nie spadnie. Taki los... Brakuje mi spacerów. Wychodzę rano z domu, wracam późnym wieczorem i żadne mi spacery w głowie! Wspieram się jeszcze myślą, że mam możliwości do ćwiczeń w domu i że tak sobie zorganizowałam czas, żeby móc znaleźć czas na te ćwiczenia. Lenistwo mało słodkie... Sami wiecie jak to jest. Więcej dziś na ten temat nie napiszę. Życzę dobrej nocy.