Jeju właśnie sobie policzyłam i dziś stuknął mi 101 dzień mojego zdrowszego życia. Jak dotąd nigdy, ale to nigdy nie doszłam do takiej liczby, ba tylko raz w życiu przekroczyłam 30 dni :D I wiecie co, nadal mi się chce ;) Trochę mi minął zły nastrój i jesienna deprecha, chyba, że to tylko taka chwilowa euforia. Na wadze też jest w miarę ok. Dolna granica 53. Teraz to mi wolno spadają kilogramy... ale spadają ;) Więc nawet jakbym miała czekać kolejne 100 dni to wiem, że wartoooo ;)
Hula - hopem nadal kręcę, w sumie co drugi dzień przez 22 minuty, po 11 minut na każdą stronę. Tak to już nawet nie boli, jedynie jak kółko spadnie trochę niżej na biodra to bardzo mi je obija i są potem takie siniaki, ale bez porównania do tego co było na początku. Fałdka na brzuchu staje się mniejsza, a brzuch jędrniejszy. Może to też wina tego, że ćwiczę też ćwiczenia na brzuch;)
Dziś na obiad szpinak! Zostało mi trochę z wczoraj, to po co wymyślać coś nowego, skoro stare leży w lodówce i tylko czeka na zjedzenie.
Na kolacje to jeszcze nie wiem, ale być może serek wiejski z dżemem. Nie mogę jeść ciężkich kolacji, bo potem mnie tak brzuch boli, jakbym połknęła kamień. Więc szukam jakiejś alternatywy, która okaże się dobra ;)
olenka173065
22 października 2014, 11:10Super!Oby tak dalej:)