Tak dopisuje mi humor :) W poniedziałek z samego rana przyjechał Pan M :) ale mi sprawił radochę...i tak oto rozpoczęłam tydzień :) powitanie było długieeeee i no wiecie :) Ale ja nie o tym :) Poniedziałek zleciał,nawet nie wiem kiedy...Kurczę dni tak szybko mijają...a ja jeszcze nie zakupiłam produktów żywnościowych na komunię, napoi...a zegar tyka i czas leci. Do komunii zostały dwa tygodnie.
A dziś mamy wtorek... I też nawet się nie obejrzałam a za chwilę się skończy. Rano rytuał, dziewczynki do szkoły, później zakupy...załatwianie spraw i powrót do domku...Obiadek zjedzony rodzinka zupka ogórkowa a ja resztę lecza..A na jutro dusi się bigosik na szybko :) hehh trzeba korzystać póki jest młoda kapucha :) Pan M dłubie coś w garażu i pomaga coś koledze... Dziewczynki uradowane na podwórku a ja usiadłam do kompa...Chwila dla mnie jednym słowem :)
kasiaa.kasiaa
10 maja 2016, 21:07Chyba mamy coś wspólnego, mój mąż też pojawia się w domu raz na dwa tygodnie i znika i tak już 16 lat :) Niby przywykłam,ale z każdym rokiem coraz częściej łapię się na tym że tęsknię - no chyba że mnie czymś wkurzy haha :)
aska1277
11 maja 2016, 16:51Mam dokładnie to samo :)
Anika2101
10 maja 2016, 18:39Ciesz się, kochana, ja nie lubię jak mój małżonek musi wyjechać czasem bez nas. Miłego wieczoru życzę x
aska1277
10 maja 2016, 18:56Moj cały czas bez Nas wyjeżdża :( taka praca... niby jestem przyzwyczajona ale jednak jakis niedosyt jest..Ale tak masz rację, cieszę sie,że jest w domu :)