Hejka
Jestem, żyję i mam się dobrze.
Przepraszam, że zniknęłam na tak długo. Ale mam już wreszcie internet stały oraz dotarła do mnie cywilizacja w postaci tv. Wiem, śmiesznie to brzmi cywilizacja ale tak na dobrą sprawę żyliśmy dwa miesiące odcięci od wiadomości i telewizji, internet mieliśmy tylko okazjonalnie od rodziny i tak to wyglądało. Ale na szczęście już mam wszystko.
Wiadomość dość ważna dla mnie jest następująca, otóż wreszcie 18 czerwca sprawa rozwodowa czekałam rok prawie, nasze sądownictwo... ale najważniejsze że znam termin!
Szczerze czym bliżej tym bardziej jestem przerażona ... boję się, stanę tam i nie będę wiedziała co powiedzieć, ze strachu się sparaliżuję chyba. Najgorsze jest znów przypominanie sobie całego zła, rozdrapywanie jeszcze nie do końca zagojonych ran. Będzie to ciężki rozwód, bardzo ciężki muszę udowodnić winę z tym nie będzie problemu ale dla mnie to wciąż trauma. Martwię się o synka. Wczoraj wielce stęskniony tatuś chciał z nim rozmawiać na Skypie. Aduś napisał mu że ma nową grę a on g...no mnie to obchodzi i takie tam, ja zaglądam do pokoju i widzę że Adi płacze, zerknęłam na laptopa i wiedziałam wszystko co za gnojek cholerny. A dziś rano dzwonił i przepraszał małego. On to tak strasznie przeżywa jest taki rozbity. Zgotowałam mu ciężki los. Kolejna zmiana szkoły w jego karierze już trzecia, wyjazd za granicę i wieczna huśtawka emocjonalna przez tatusia. Mój Łukasz to kochany człowiek, bardzo wyrozumiały i oboje bardzo dużo z Adim rozmawiamy, przytulamy go i tłumaczymy. Po prostu przykro mi że takie kochane wrażliwe dziecko musi przechodzić przez piekło. Mam nadzieję że uda nam się zapomnieć o tym człowieku.
A co do życia w Anglii. Mieszkamy jak wiecie już sami dwa miesiące przeszło. Jest nam bardzo dobrze. Z Łukaszem też się wszystko układa. Miałam szczęście że trafiłam na dobrego człowieka. On jest bardzo troskliwy i opiekuńczy, stara się jak może żeby było nam dobrze. Dziękuję Bogu że go mam i synka. Czasami zastanawiałam się po co ja żyję, dlaczego mam ciągle cierpieć, wielokrotnie mówiłam sobie do d... takie życie. Wiem, że nie wolno tak mówić i myśleć! Teraz wiem, że każdy jest kowalem swojego losu i tak jak on postanowi tak będzie i nie ma zmiłuj. Ja również wzięłam się w garść i po 10 latach poniżania odeszłam od mojego prześladowcy. Patrząc wstecz niczego nie żałuję!!! Jeśli któraś z Was ma podobne dylematy to powiem jedno carpe diem - szkoda czasu na marnowanie i myślenie co by było gdyby. Będzie dobrze, choć no niestety nie jest lekko i nie będzie lekko. Ja ciągle się borykałam z brakiem pieniędzy jak każdy ale idzie sobie poradzić, trzeba i tyle. W miejscowości do której się przeprowadziłam po odejściu od męża przeżyłam rok. Był to dla mnie cudowny rok. Poznałam ciekawych ludzi - nie zawsze życzliwych, ale mam przyjaciół i ta przyjaźń trwa do dziś. Odżyłam, nie byłam już zalęknioną, przestraszoną dziewczyną. I taka jestem dziś, uśmiechnięta, otwarta i rozsądna.
Co do diety. Hm, a raczej jej braku ... Jedzenie angielskie tuczy ..... ale ja gotuję w domku sama i raczej staram się unikać fast food choć czasami zjem ale o może z dwa razy w miesiącu się zdarzy. Co mnie tu urzekło to bogactwo przypraw. Są świetne, kupuję w Pakistańskim warzywniaku, dwa razy więcej tej przyprawy i jaki aromat.
Ale się rozpisałam, buziaczki moje kochane, poczytam co u Was do następnego ...
Fajna piosenka w 35 minucie!
Przepraszam, że zniknęłam na tak długo. Ale mam już wreszcie internet stały oraz dotarła do mnie cywilizacja w postaci tv. Wiem, śmiesznie to brzmi cywilizacja ale tak na dobrą sprawę żyliśmy dwa miesiące odcięci od wiadomości i telewizji, internet mieliśmy tylko okazjonalnie od rodziny i tak to wyglądało. Ale na szczęście już mam wszystko.
Wiadomość dość ważna dla mnie jest następująca, otóż wreszcie 18 czerwca sprawa rozwodowa czekałam rok prawie, nasze sądownictwo... ale najważniejsze że znam termin!
Szczerze czym bliżej tym bardziej jestem przerażona ... boję się, stanę tam i nie będę wiedziała co powiedzieć, ze strachu się sparaliżuję chyba. Najgorsze jest znów przypominanie sobie całego zła, rozdrapywanie jeszcze nie do końca zagojonych ran. Będzie to ciężki rozwód, bardzo ciężki muszę udowodnić winę z tym nie będzie problemu ale dla mnie to wciąż trauma. Martwię się o synka. Wczoraj wielce stęskniony tatuś chciał z nim rozmawiać na Skypie. Aduś napisał mu że ma nową grę a on g...no mnie to obchodzi i takie tam, ja zaglądam do pokoju i widzę że Adi płacze, zerknęłam na laptopa i wiedziałam wszystko co za gnojek cholerny. A dziś rano dzwonił i przepraszał małego. On to tak strasznie przeżywa jest taki rozbity. Zgotowałam mu ciężki los. Kolejna zmiana szkoły w jego karierze już trzecia, wyjazd za granicę i wieczna huśtawka emocjonalna przez tatusia. Mój Łukasz to kochany człowiek, bardzo wyrozumiały i oboje bardzo dużo z Adim rozmawiamy, przytulamy go i tłumaczymy. Po prostu przykro mi że takie kochane wrażliwe dziecko musi przechodzić przez piekło. Mam nadzieję że uda nam się zapomnieć o tym człowieku.
A co do życia w Anglii. Mieszkamy jak wiecie już sami dwa miesiące przeszło. Jest nam bardzo dobrze. Z Łukaszem też się wszystko układa. Miałam szczęście że trafiłam na dobrego człowieka. On jest bardzo troskliwy i opiekuńczy, stara się jak może żeby było nam dobrze. Dziękuję Bogu że go mam i synka. Czasami zastanawiałam się po co ja żyję, dlaczego mam ciągle cierpieć, wielokrotnie mówiłam sobie do d... takie życie. Wiem, że nie wolno tak mówić i myśleć! Teraz wiem, że każdy jest kowalem swojego losu i tak jak on postanowi tak będzie i nie ma zmiłuj. Ja również wzięłam się w garść i po 10 latach poniżania odeszłam od mojego prześladowcy. Patrząc wstecz niczego nie żałuję!!! Jeśli któraś z Was ma podobne dylematy to powiem jedno carpe diem - szkoda czasu na marnowanie i myślenie co by było gdyby. Będzie dobrze, choć no niestety nie jest lekko i nie będzie lekko. Ja ciągle się borykałam z brakiem pieniędzy jak każdy ale idzie sobie poradzić, trzeba i tyle. W miejscowości do której się przeprowadziłam po odejściu od męża przeżyłam rok. Był to dla mnie cudowny rok. Poznałam ciekawych ludzi - nie zawsze życzliwych, ale mam przyjaciół i ta przyjaźń trwa do dziś. Odżyłam, nie byłam już zalęknioną, przestraszoną dziewczyną. I taka jestem dziś, uśmiechnięta, otwarta i rozsądna.
Co do diety. Hm, a raczej jej braku ... Jedzenie angielskie tuczy ..... ale ja gotuję w domku sama i raczej staram się unikać fast food choć czasami zjem ale o może z dwa razy w miesiącu się zdarzy. Co mnie tu urzekło to bogactwo przypraw. Są świetne, kupuję w Pakistańskim warzywniaku, dwa razy więcej tej przyprawy i jaki aromat.
Ale się rozpisałam, buziaczki moje kochane, poczytam co u Was do następnego ...
Fajna piosenka w 35 minucie!
UzaleznionaOdJedzenia
11 maja 2013, 15:30Zycze powodzenia, wszystko się ulozy tak jak trzeba. Szkoda syna ale nic nie poradzisz ze ex taki głupi, głupota nie boli
JustynaBrave
10 maja 2013, 20:25Mam nadzieję, że już wszystko będzie się Wam układało jak najlepiej! Trzymaj się mocno!
magpie101
9 maja 2013, 23:20Asiu fajnie, ze sie odezwalas :). Co do Twojego bylego to jesli tak sie zachowuje nie pozwol mu rozmawiac z malym! Za sprawe trzymam kciuki!
misiaa29
9 maja 2013, 18:56powodzenia na rozprawie , trzymam kciuki zeby bylo wszystko dobrze... pozdrawiam
Aniolekkkkkk
9 maja 2013, 18:13trzymam kciuki za pomyślne załatwienie spraw..a muzyczka cudna..dzięki..pozdrawiam