Witajcie moje skarby...
Święta uciekły szybciutko, spędziłam je u mamy z synkiem i córką brata. Było miło, spokojnie, odwiedził mnie nawet mój dobry kolega, a przyjaciel brata. Trochę odmiany i już człowiekowi raźniej.
Pojechałam na pasterkę, a M wydzwaniał i wypisywał głupoty. Ten człowiek jest dla mnie nierefolmowalny. Co dzień się upija i wydzwania z głupimi tekstami, w drugi dzień świąt odwiózł małego, zobaczył gdzie mieszkam i szlag go trafił! Myślał, że w jakieś ruderze, w głodzie i chłodzie a tu taka niespodzianka ... Dotarło do niego, że to definitywny koniec, a jaką przyjął metodę obrony - atak! Ale na szczęście przyciskam guziczek w telefonie i nie muszę już go słuchać o nie! JESTEM SZCZĘŚLIWA!!!
Ostatnio straszył małego, że się rozpędzi i tyle po nim zostanie, gra na emocjach sk&*^$syn jeden! Jak najszybciej muszę wnieść o rozwód, bo nie daj Boże coś odwinie i jeszcze będę spłacać jego długi. To tyle o tym świrusie i tak poświęciłam mu za dużo czasu i w życiu i tutaj.
Mały jest teraz sam w mieszkanku, ale jest zadowolony. Poznał już nowych kolegów, chodzi na świetlicę, wychodzi z psem i tak przerwa świąteczna szybko minie.
Co z sylwestrem nie mam pojęcia, ale chyba pojadę do mamy.
Podczas gdy mały był u niego ja pojechałam do znajomych, wpadł tam też ten kolega milusiński kiedyś wspominałam coś tam na jego temat, bardzo się ucieszył że rozstaję się z M, i widziałam w jego oczach ciepłe światełko, serio może to śmiesznie brzmi, ale my tak krążymy między sobą już chyba z trzy lata, ale żadne z nas nigdy nie posunęło się dalej poza flirtem, ciekawe co przyniesie zycie. Na razie muszę się uwolnić i odzyskać równowagę. Ale miło jest wiedzieć że się komuś podobam i nie jestem najgorszą ...
Co do diety, uhuhu tutaj gorzej, ale nie beznadziejnie. Fakt diety nie trzymałam w śieta, bo to święta - rozumie się samo przez się. ale teraz jestem sama mogę ćwiczyć bez głupich uśmieszków i szyderczych uwag! Biorę się ostro za siebie!
joannas1989
2 stycznia 2012, 11:16powodzenia Ci zycze bo widac dziewczyno ze masz motywacje i wiare, powoli powoli kazda z nas dojdzie do wymarzonego celu
julka945
1 stycznia 2012, 13:54jejku jaki piekny ten cytat... dziękuję! :*
projekt.lato
29 grudnia 2011, 13:26niestety, te święta dietowo dobijają, ale już po i możemy sie brać za siebie :)
julka945
28 grudnia 2011, 15:36az strach dac M. dziecko... oj skladaj, skladaj o ten rozwod;)
duszka189
28 grudnia 2011, 12:22u mnie sylwek nie specjalny pewnie domówka u siostry jak co roku <img src="https://vitalia.pl/s/m.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/i.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/l.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/e.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/g.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/o.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/empty.gif" width=20 border=0><img src="https://vitalia.pl/s/d.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/n.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/i.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/s/a.gif" border=0><img src="https://vitalia.pl/empty.gif" width=20 border=0>
doraeks
28 grudnia 2011, 10:53a ja z całego serca Ci będę kibicować i trzymać kciuki
ania4795
28 grudnia 2011, 10:50Bardzo się cieszę Asiu że tak się zawzięłaś-my dzielne baby jesteśmy i damy radę....:) Powodzonka
edysia1977
28 grudnia 2011, 09:02Jestem z Ciebie dumna. Miałaś odwagę uwolnić się od człowieka, który nie potrafił Cię docenić i sprawić żebyś była szczęśliwa. Zazdroszcze.W Twoich słowach jest ciepło i optymizm, brawo:) A coś takiego jak dieta świąteczna niestety nie istnieje, u mnie 2 kg do przodu, ale trzeba się dobrać do swojego tyłka i z silną motywacją do przodu:) Buziaki