Nie to jest najważniejsze, jak długo żyję, ani co jestem w stanie osiągnąć i czym się pochwalić. Najważniejsze jest to, że otwieram swoje serce i z sercem otwartym na oścież żyję każdą chwilą.
Oto moja sentencja na dziś ...
A tak na poważnie, wzięłam się ostro za siebie i od wczoraj wróciłam na właściwe tory, powracam do dawnych dobrych nawyków, nie podjadam i trzymam się wytycznych - efekty będę sprawdzać co niedzielę!
Menu
w pracy - jogurt;
w domu - bigos z słodkiej kapusty, 2 kawałki chleba z masłem;
na kolację - wymyślę coś kaloryczniejszego, ale z umiarem;
Nie myślcie, że się głodzę po prostu nie mam napadu, nie czuję głodu to nie jem.
Miałam dziś przykrą sytuację w pracy. Nie lubię inwentaryzacji, dziś dziewczyna się załamała jak musiała podpisać notę obciążającą na 20 tyś! A zaznaczam, że zarabia najniższą i ma 4 dzieci z czego mąż nie pracuje ..., wiem, że sama sobie narobiła tych problemów, jednak żal mi i przykro. Prezes postawił ultimatum, musi to spłacić w tydzień ... ja nie wiem co bym zrobiła ...
W takich sytuacjach jednak doceniam swojego męża. Wiem, że sama sobie przeczę ale dla mnie to dużo, że dba o rachunki i dom, o to żeby był opał i na stole, nigdy nie muszę się martwić. Dlatego z nim jestem i wybaczam mu wybryki pijackie. Mama mówi odejdź. Tak ale co dalej? Jak się samemu utrzymać z 1000 zł, plus ewentualne alimenty? To jest dla mnie po prostu nierealne ... Same wiecie moje koleżanki z Vitki, macie ukończone 7 fakultetów i wiecie jak ciężko się Wam utrzymać. Praca jest i za chwilkę jej nie ma. I co dalej? Jestem tchórzem, ale też realistką. Za cenę spokoju mogę zapłacić znacznie więcej i wpakować się w większe problemy ...
Ciągle kalkuluję ale taka już jestem.
W odpowiedzi na ostatnie komentarze: wyszumiałam się za młodu i nie wyszłam szybko za mąż miałam 22 lata, nie w tym rzecz, chodzi tylko o to, że odkąd jesteśmy razem nie byliśmy nigdzie. Każdy sylwester dom, żadnych potańcówek i innych wyjść, ewentualnie ślub w rodzinie, to wszystko.
Buźka
*****************************************************************
Nie było moim zamiarem wyśmiewanie się z kogoś itp., moje środowisko jest małe i bez solidnych pleców nawet po ukończeniu najlepszych studiów nie otrzymam pracy - ustawione konkursy. A co mi po dumie i godności jak nie będę mogła zrobić dziecku kolacji lub kupić książek, pomocy dydaktycznych i wielu innych rzeczy!
Nie bedę się już użalać nad sobą, zajmujemy się tutaj odchudzaniem a nie terapią ... niech i tak będzie ...
margusia75
29 czerwca 2011, 23:59Dziekuje za zyczenia !! musimy sie wspierac zeby sie udało !!!pozdrawiam super fotki pa pa
Goska1978
28 czerwca 2011, 20:44ŻYCIE TO NIE BAJKA.NIE ZAWSZE JEST TAK JAK BYŚMY CHCIELI.CHOCIAŻ JA BYŁAM W ZWIĄZKU Z ALKOHOLIKIEM I WIEM CZYM TO PACHNIE.JAK PIŁ TO NIE BYŁO ŻYCIA.SAMA MUSIAŁAM SIE O WSZYSTKO MARTWIĆ.DALEJ SAMA PRACUJE NA SIEBIE ALE JESTEM SZCZĘŚLIWA I MAM SPOKÓJ.I POWIEM CI ASIU JEDNO WOLAŁA BYM JEŚĆ CHLEB Z WODĄ JAK DO TEGO WRÓCIĆ.UWAŻAM ŻE KAŻDY ZASŁUGUJE NA SZCZĘŚCIE ALE O TO TRZEBA CZASEM POWALCZYĆ.BUZIAKI KOCHANA I CIESZĘ SIĘ ŻE WRÓCIŁAŚ
Aniolekkkkkk
28 czerwca 2011, 19:53czytam Twój wpis i komentarze.Wiem jak to jest,jesteś rozdarta , z jednej strony mąż pijak a z drugiej jako takie życie,w którym nie musisz się martwić o byt.i tu się zgadzam z Tobą.Znam to,nigdzie nie wychodzić,z nikim nie rozmawiać .............. w takim razie ja też jestem tchórzem,bo godzę się na to wszystko aby zapewnić dzieciom byt,...w moim rodzinnym domu nigdy się nie przelewało i powiedziałam sobie,że nigdy nie pozwolę aby moim dzieciom czegoś brakowało.............tkwię w tym związku,bo nie jest źle..............powiedziałam mężowi,że zniosę wiele ale aby nigdy nie podniósł na mnie ani na dzieci ręki............jest jak jest ale nigdy nas nie uderzył..............pozdrawiam
Akme2010
28 czerwca 2011, 19:20co napisałaś - mam skończone kilka kierunków i zaraz skończę kolejny - a pracy nie mam, z przyczyn o których możesz przeczytać w moim Pamiętniku, w przeciwieństwie do Ciebie wybrałam życie w godności i z podniesiona głową, a nie konformizm i zgodę na upokarzanie ... znam dziewczyny, które maja mniej od Ciebie pieniędzy, ale znacznie więcej odwagi ... zanim komuś będziesz chciała dopiec pomyśl 3 razy, jestem przekonana, ze Kizia myśli podobnie ...
schudne21
28 czerwca 2011, 18:49coś ci opowiem. Ja mam narzeczonego i pewnie ani w połowie tego doświadczenia co ty itd, ale tez miałam do niego pretensje ze nie wyjeżdzamy i to nawet nie mówiłam mu tego wprost tylko narzekałam do innych( wiem że to okropne_) i wiesz co zrobiłam? zaplanowałam wycieczke do sandomierza, koszt niewielki, wyszperałam w internecie noclegi i inne informacje. Pomyslałam sobie, że oczekuje od niego wiele a ja tez tego nie robie:) nie wiem czy to dobra rada, ale może sie przyda? powodzenia:))