A więc dzięń 1 uznaję za sukces - zero słodyczyco w moim beznadziejnym przypadku jest sukcesem. Dzień bez słodyczy 60 minut na rowerku i zero jedzenia po 19. Oby tylko w tym wytrwać. Korciło mnie żeby się zważyć ale się jakoś powstrzymałam. Zrobię to w dniu 7.
Zapowiada się kolejny masakrycznie ciepły dzień - już teraz jest chyba z 28 stopni- może cos sie wytopi z mojego tłuszczyku
klarislawa
1 sierpnia 2012, 10:42Gdy widzę słodycze...to kwiczę. Znam ja ten ból koszmarny, znam. I kciukolce mocno zaciskam za powodzenie.
Lotrzyca
28 lipca 2012, 19:51Witaj Asiu, jestesmy teraz znajomymi :) Mam nadzieję że razem uda nam się osiągnąć fajne efekty. Niektóre dziewczyny mają tutaj DUŻE sukcesy!! Podpatrzyłam ostatnio u jednej 29 kg w dół!! Niesamowite! :) Zaglądaj do mnie a ja będę zaglądać do CIebie... jak to w much domenie- "w kupie siła" :D Pozdrawiam!!
potrupach
28 lipca 2012, 10:35gratulacje , pierwsze dni są zawsze najgorsze ;)