Muszę Wam powiedzieć, że jak ma się dobre wsparcie, to wszystko można zrobić. Początkowo nie powiedziałam swojemu Lubemu, że działam nad wagą, ale później jakoś w rozmowie wyszło. I wiecie co? Teraz mi pomaga jak może. Dopinguje w czasie ćwiczeń (co mnie w tym momencie denerwuje, ale po fakcie cieszy), pomaga robić brzuszki, unika kupowania słodyczy i rozmawia o zadaniach. To bardzo miłe, że można mieć taką osobę przy sobie. Ciesze się, że wie, jak ważne jest to dla mnie i że chce ze mną działać. Ostatnio nawet zaczął ze mną ćwiczyć.
Drugą "osobą", która dopinguje mnie w ćwiczeniach to... kot - długowłosy, rudy kanapowiec, który tylko czeka na odpowiednie moment, żeby znaleźć sobie głaskacza. Ja się gimnastykuje, podnosze nogę do góry, a on pod tą nogę i się sam nią głaszcze. Albo dzisiaj podczas robienia ćwiczeń w pozycji na kolanach i rękach, umyślił sobie, że najlepsze miejsce do leżenia to moje plecy. Leniwiec jeden. Ale dzięki temu umilił mi czas ćwiczeń.
Aktywność:
- squaty 0
- brzuszki 60
- marsz 3 x 15 min
- skalpel 40 min
Jadłospis:
- makaron z jajkiem
- trzy wafelki
- sushi
- jabłko x 2
- zoozol 1 sztuka
- ok 6 szklanek płynów
Whiff
14 stycznia 2015, 16:37To miłe z jego strony! Teraz z pewnością wytrwasz!
aryeee
15 stycznia 2015, 09:47Nie ma innej opcji, z taką motywacją :D