Tak pięknie mi szło z dietą, dodałam aktywność fizyczną i wszystko byłoby dobrze, gdybym nie wpadła w błędne koło "skoro ćwiczę to sobie pozwolę na więcej", w rezultacie zamiast schudnąć to waga pokazała o zgrozo 3 kg ale niestety więcej.
Oczywiście problemu dzisiaj by w ogóle nie było, gdybym zwiększyła jedzenie wartościowych produktów, ale ja głupia idiotka to oczywiście musiałam pochłonąć czekoladkę a może trzy i mnóstwo innych śmieci. Fakt przyjemnie było ale tylko podczas jedzenia, ale niestety dziś już taka szczęśliwa nie jestem od kiedy miałam okazję zważyć się. Myślałam, że się przewidziałam i w czynie desperacji kilkakrotnie wskoczyłam na wagę, ale ona jak zaczarowana nadal wskazywała to samo.
Bilans jest taki, że przez trzy tygodnie katowałam się dietą i walczyłam o każdy kilogram, a zaprzepaściłam to w przeciągu tygodnia.
Dlatego właśnie od 20 lat nie mogę schudnąć, ponieważ jak tylko trochę schudnę to sobie nagrody robię albo tydzień odpoczynku czytaj obżarstwa na maksa i nic nie może mnie od tego odciągnąć nawet wykupiony abonament na dietę.
Możecie mnie zjechać jak tylko się da bo zasłużyłam sobie na to.
Biorę się w garść bo lato tuż tuż, może uda mi się schudnąć tyle ile założyłam ale koniec potknięć w tym miesiącu.
kociontko81
28 maja 2015, 13:01hmm ja mam na odwrot. Im wiecej cwicze tym mniej jem... nie chce zaprzepascic wynikow cwiczen glupim jedzeniem. Bo nie po to sie mecze biegajac i cwiczac zeby to wszytsko skreslic i sie obzerac. A co do nagradzania/pocieszania siebie. Pomysl co jeszcze daje Ci szczescie poza jedzeniem i gdy jestes smutna, zla, nudzisz sie itd to rob inne rzeczy i nie jedz bezmyslnie. Oki rozpisalam sie. Mam nadzieje ze znajdziesz swoja droge i bedziesz sie jej trzymam. A waga sama zacznie spadac. Pozdrawiam i trzymam kciuki-kasia
kasiakar
28 maja 2015, 09:51Nie współczuję, ale rozumiem. Ja wczorgaj dla odmiany trzymałam dietę , nawet rodzinę nakarmilam pulpetami gotowanymi na parze i postna kapustą . Poza tym rano i wieczorem marszobiegi a dziś wzrost. Ale nie wolno nam się załamywać. Dalej , damy radę. Każdy ma gorszy dzień. W końcu jesteśmy ludźmi :-) :-):-)
arrosa
29 maja 2015, 06:28Dzięki a te słowa, naprawdę potrzebowałam mocnego kopa, żeby się ogarnąć.
efka.g
28 maja 2015, 09:19współczuje Ci i rozumiem doskonale. Ale musimy walczyć. Wszystko zaczyna się w głowie. Sama sobie to powtarzam i próbuję od lat wcielać w życie. Wierzę w Ciebie i trzymam kciuki :-)