Jako rzekłam, tak zrobiłam.
Pora się ogarnąć, tak więc dziś dzień pierwszy tego ogarniania:)
Waga z samego rana (o ile godzinę 10 można nazwać samym rankiem ;) pokazała 55,8 kg. Ehh... no cóż. Kiedyś było 52 z hakiem, ale z związku z tym, jak się "odżywiałam", nic dziwnego. No nic, nie ma co płakać na rozlanym mlekiem. Wróciło, to wróciło. Oby jak najszybciej spadło. Byle tylko zdrowo i bezpiecznie!:)
Nie mam weny do pisania, więc będzie w telegraficznym skrócie.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: dwie kromki chleba żytniego, serek Turek Figura, plaster szynki tradycyjnej, ogórek kiszony, papryka konserwowa
obiad: makaron pełnoziarnisty, łyżeczka oliwy z oliwek, fasolka czerwona konserwowa, apryka, pieczarki
jabłko
podwieczorek: sałatka (Berlinka, plaster sera królewskiego wędzonego, ogórek kiszony, papryka konserwowa, łyżka majonezu Hellmanns lekkiego), kromka chleba żytniego
kolacja: 200 g twarogu półtłustego, jogurt naturalny, kakao, miód, łyżka rodzynek
+ 1,5 litra wody
+ dwie herbaty pu-erh
+ trzy herbaty zielone
Co do treningu - SKALPEL Chodakowskiej
pitroczna
2 kwietnia 2014, 09:01echhh u mnie podobnie z waga, tyle ze mam jeszcze 2 kg wiecej... ale walczymy!:)