Dzisiaj czułem się już lepiej. Miałem kiepską noc, ale zmęczenie minęło. Niestety roller coaster zaczął się znowu. Mimo wczorajszych 1342 kcal i pływalni waga o 300 g w górę, do 103,4 kg. Dziś skonsumowałem łącznie 1361 kcal, więcej nie będzie. Rozpiska dnia następująca:
ŚNIADANIE (ok. 7.45):
bułka wiejska z ziarnami (Lidl) - 100 g = 268 kcal; Śledziki w sosie musztardowym (Nautica) -110 g - 398 kcal; Super smoothie antyoksydacja (Solevita) - 250 ml = 150 kcal.
Śniadanie łącznie: 816 kcal (dużo, wiem)
OBIADOKOLACJA (ok. 17.30):
bułka wiejska z ziarnami (Lidl) - 100 g = 268 kcal; Łosoś atlantycki, filet wędzony na gorąco z koprem (Nautica) - 125 g = 278 kcal
Obiadokolacja łącznie: 545 kcal
RAZEM POSIŁKI: 1361 kcal
Więcej dziś nie jem. Chcę wreszcie schudnąć.
Wiem. Jeść dwa posiłki dziennie zamiast sześciu, to wbrew wszelakich dietetycznych zasad. I że za mało kalorii przy mojej masie oraz wzroście, zwłaszcza, że ćwiczę. Ale ja naprawdę nie czuję się głodny. Co więcej, moja waga przy takim trybie życia czasem STOPNIOWO (czyli bez jakiegoś szaleństwa) spada, a czasem niestety rośnie.
Dzisiejsza przygoda z pływalni (tak, byłem znowu na pływalni). ZAPOMNIAŁEM WSZYSTKIEGO. Czepka, okularów, ręcznika, majtek. Zorientowałem się dopiero wówczas, kiedy już zabuliłem za wejście na basen, przy szafce w przebieralni. Stanąłem najpierw jak wryty ale w końcu stwierdziłem, że nie. Zapłaciłem, to wchodzę. Miałem na szczęście torbę z rzeczami, w których ćwiczę na siłowni. Za gacie posłużyły wielkie jak galaktyka siłowniowe spodenki. Koszulki i butów nie trzeba. Brak okularów. Problem. Oczy będą czerwone jak u alkoholika. Przejdzie. Brak czepka. Basen nie żąda, jednak mam długą grzywę, która na pewno spadnie mi bez czepka w wodzie na twarz. Ręcznik. No cóż, wytrę się podkoszulkiem, w którym przyjechałem. W torbie miałem drugi podkoszulek czysty, ten na siłownię. Tak szczerze, gdybym nie nosił w tej samej torbie ubrań na siłownię i na pływalnię, to i tak bym popływał. Wlazłbym w gaciach z rozporkiem, wysuszył się na powietrzu. Dziewczyny, nie gorszcie się, że wyglądałbym niefajnie i za dużo byłoby mi widać (faceci i tak nie czytają takich blogów). Po prostu chcę schudnąć, na końcu fajnie wyglądać i czuć się dobrze w swoim ciele.
Proszę o komentarze, czy nie obliczam źle swoich kalorii. Z tego powodu rozpisałem to co zjadłem. Inne komentarze też są mile widziane. :)
aniloratka
5 grudnia 2019, 11:02jakie to szczescie, ze faceci maja mniejsze prawdopodonienstwo rozwalenia sobie hormonow glodowkami. no, ale zawsze mozesz obnizyc sobie testosteron
archange
5 grudnia 2019, 11:08Tak. Jesteśmy szczęśliwi.
BlackHorse
5 grudnia 2019, 08:11A wody pijesz dużo?
BlackHorse
5 grudnia 2019, 07:56A gdybys zamiast tej bułki jadł warzywa? Teraz są mrożone np różyczki brokuła itp
archange
5 grudnia 2019, 09:01Tak jak u wielu osób: niespecjalnie mi smakują. :)
Gramatyka
5 grudnia 2019, 07:15Policz sobie makroelementy, np. za pomocą kalkulatora na stronie ilewazy.pl. Ileś tam gram białka, węglowodanów i tłuszczów powinno przypadać na każdy kilogram.
archange
5 grudnia 2019, 09:07Znam ilewazy.pl, choć mam wrażenie, że od kiedy zostało sprzedane, pogorszyło się. Do liczenia używam jednak Yazio. Wygodniejsze na komórkę, mimo że trzeba sobie wszystko ważyć we własnym zakresie.
Cayoka
5 grudnia 2019, 06:45Poczytaj o IF. Moze przelamaloby Twoj zastoj.
archange
5 grudnia 2019, 09:00To jest huśtawka wagi, ale nie nazwałbym tego zastojem. W ciągu miesiąca jednak 5 kilogramów poleciało. Dzisiaj o 700 g w dół w stosunku do dnia wczorajszego i po raz pierwszy mam z przodu dwójkę.
PannaNiecierpliwa
5 grudnia 2019, 06:246 posiłków to mit, przy odchudzaniu liczą się tylko kalorie. Generalnie menu i tak bardzo słabe jakościowo i ilościowo, ale to wiesz to nie ma się co rozpisywać 😊