Dziś rano waga stanęła. Myślałem, że wczoraj, skoro trzymałem się diety (1519 kcal) oraz dodatkowo ćwiczyłem ponad godzinę bardzo intensywnie na siłowni (zakwasy) i dodatkowo ok. godziny intensywnie pływałem (1 km), waga na pewno powinna spaść. Ale nie. Cholera trzyma się nadal. Cud, że nie wzrosła. Dzisiejszy poranny pomiar identyczny jak wczoraj: 104,3 kg.
Dziś po pracy tylko ok. 1 godziny intensywnego pływania. Zjedzone 1550 kcal.
Siłownia dopiero jutro. Może pływalnia też, ale nie wiem na pewno, bo późno zacznę siłownię. Modlę się, żeby cholera (czytaj waga) znowu jutro choć troszkę spadła.
PannaNiecierpliwa
28 listopada 2019, 21:36Ważysz się o stałej porze dnia ?
archange
28 listopada 2019, 22:01Tak. Zawsze rano na czczo przed wyjściem do pracy. Nago. :)
ssss1
28 listopada 2019, 05:39Daj sobie odetchnąć, zrób jeden dzień przerwy w ćwiczeniach. Twoje ciało przeszło na system alarmowy, spora aktywność, mało energii.
archange
28 listopada 2019, 08:49Na pewno zrobię, choć nie dzisiaj, bo jestem już umówiony z trenerem.
BigFatGirl
27 listopada 2019, 23:34Ważenie codziennie to chyba zły pomysł, można się załamać
archange
27 listopada 2019, 23:47E tam. Ja się nie załamię. ;)