Mam ciotkę, lat 70, poskręcaną chorobą Parkinsona. Ciotka z powodu choroby nie jest w zasadzie zdolna wychodzić z mieszkania, zwłaszcza że znajduje się ono na IV piętrze. Mieszka zupełnie sama. Zakupy robią jej sąsiedzi. Z powodu napadów depresji lekarz już dawno kazał jej łykać psychotropy. Taka sobie smutna życiowa historia.
Dlaczego więc o tym piszę? Otóż kilka tygodni temu ciotka wtajemniczyła mnie w sprawy pewnego Johna, Anglika z Preston, niedaleko Manchesteru. Chciała żebym pomógł jej w anglojęzycznej korespondencji. Pan siwiutki, starszy od niej, równie mocno schorowany. Szybko zorientowałem, że w listy ich aż kwitną od całusków, miłosnych wyznań, westchnień i wzajemnej tęsknoty za sobą. Udało mi się doprowadzić do tego, że pan ów zdecydował się wczoraj zabukować samolot i przylatuje 15 września do mojej ciotki do Polski. Będzie to dla niego spore wyzwanie, bo stary, schorowany, pierwszy raz w życiu za granicą, pierwszy raz w życiu samolotem. Ciotka jest przeszczęśliwa i nawet pół psychotropu nie jest jej w tej chwili potrzebne. Poznali się przez gazetę. Nigdy się jeszcze ze sobą do tej pory nie spotkali...
A teraz najlepsze. Piszą do siebie regularnie listy OD 1957 ROKU!
I jak tu nie wierzyć w miłość? :-)
optymmistka
24 sierpnia 2012, 21:37niesamowita historia! :-)
AMORKA.dorota
23 sierpnia 2012, 09:17super przeżycie...trzymam kciuki,aby doszło do spotkania.Rozumiem ,że będziesz uczestniczył w nich jako tłumacz...?
AMORKA.dorota
23 sierpnia 2012, 09:17super przeżycie...trzymam kciuki,aby doszło do spotkania.Rozumiem ,że będziesz uczestniczył w nich jako tłumacz...?
Rozalia1985
22 sierpnia 2012, 22:09Po prostu piękne:)
revallsay
22 sierpnia 2012, 22:07piękna historia:) chciałabym aby mnie coś takiego spotkało :)
tirrani
22 sierpnia 2012, 22:07Mam oczy pełne łez:) Niesamowita historia:) Miłość nie zna barier.