Wczorajszy dzień upłynął spokojnie. Krzysiek wrócił późno, ale co mieliśmy zrobić na dworze to zrobiliśmy. Zostały jeszcze róże, a czemu ich nie przysyłają to nie wiem. Miały przyjść po 20X. Jest jeszcze do przesadzenia brzózka. Drzewko jeszcze liści nie zrzuciło i dlatego zwlekam.
Teraz z pilnych spraw mam jeszcze zbliżający się koniec szkoły i rozpoczęcie drugiej. Wszystko rozegra się w listopadzie. SZkoła naturoterapii bardzo mi odpowiadała. ZAjęcia były ciekawe i dużo mi dały. Z tej masy wiedzy wybrałam duzo i wprowadziłam do swojego zycia. Myślę, że moje zdrowie zyskało. Oby psychotronika też była tak ciekawa, ale coś czuję że będzie. Skończę ją sobie spokojnie teraz gdy Krzysiek jeszcze pracuje. Chodzi oczywiście o finanse.
Krzysiek się bardzo denerwuje, że za duzo wydaje. Moze ma i trochę racji, bo potrafię wydać sporo na kursy, książki, remonty. Nie są to jedank rzeczy zbędne. No ale pieniądze się rozchodzą, a on by chciał zbierać i odkładać. Obwawia się co będzie jak przejdzie na emeryturę. Trzeba będzie wtedy przyciskać pasa. Już tak było gdy nie pracował. Zyliśmy z rent i moich zarobków. WEsoło nie było. Najardziej się boję o zwierzęta. Są coraz starsze i może być częściej potrzebny weterynarz czy lepsza karma. One muszą mieć wszystko. Ja mogę zjeść skromniej czy ciucha nie kupić.
Z diety w zasadzie wyszłam. Jem teraz około 1200-1300 kalorii. Czasem mniej, czasem więcej. Ważę około 84,5 kg. Myślę, ze troche to jelita i normalnie mam kilo mniej. Jem mało węglowodanów i uważam. Wprowadziłam więcej warzyw. Codziennie są sałatki. Jest zwykle jeden posiłek białkowy i jeden nabiałowy. Mnie nabiał nie szkodzi. Jem potrawy raczej z kuchni dawnej. O dalszym odchudzaniu oczywiście myślę. Nie mam prawa być na stałe juz otyła. Juz nadwaga zaczęła mnie drażnić.
MIkuś wczoraj zjadł na kolację 6 łyzek kaszy z mięsem. Miesa jadł 2-3. Trzeba gotować...
DZiś zmierzę po raz pierwszy ilość kroków w ciągu dnia, poziom stresu, tetno i ilość spalonych kalorii w ciągu dnia i jogi. Tak mam opaskę mi band. Mam trochę za wysokie tempo spoczynkowe, bo 85-90. Lekki wysiłek i juz szybuje, a ja się męczę. Stres wskazuje mi średni. Czasem mały. Odpoczynku jednak nie w ciągu dnia. Najniższy stres mi wskazuje nie w czasie jogi, a w czasie czytania i przeglądania telefonu. Wczoraj ćwiczyłam tylko 10 minut i spaliłam 38 kalorii. Czasami saturacja spada mi poniżej normy...
barbra1976
25 października 2023, 17:52Do 90 tętno w normie. Spoczynkowe spada, jeśli człowiek zaczyna się regularnie ruszać. Moje w okolicach 50.
barbra1976
25 października 2023, 18:03Nie fiksuj się na danych z opaski, to tylko w przybliżeniu.
araksol
25 października 2023, 18:29wiem...
Kaliaaaaa
25 października 2023, 11:25No masz słaba kondycję to tętno szybuje, to normalne. Ludziom aktywnym skacze mniej. I dalej - masz słaba kondycję więc szybko się męczysz + waga robi swoje. Widzę to po sobie - ale na logikę jakby szczupła osoba nosiła stałe plecak z 20-30 kg ziemniaków to też by była szybko zmęczona. Opaski i zegarki są cenną pomocą, ale nie bralabym wyników śmiertelnie poważnie, raczej patrzyła na tendencje... Parę razy zegarek sugerował mi że zaraz padnę na zawał , a ja czułam się dobrze i miałam wrażenie że mam jeszcze przestrzeń żeby docisnąć trening.
araksol
25 października 2023, 18:29na razie obserwuję...