Nadal nie mam całkowitego odpoczynku, bo dziś szkoła. Po całym tygodniu pracy byłam trochę zmęczona ale wczoraj odpoczęłam, odespałam i dziś juz lepiej. Energię mam. Brakuje mi jednak ochoty do pracy, tego nakręcenia, entuzjazmu, radości, ze pracę mam. Ot jest, bo jest, podołać trzeba tak jak innym obowiązkom. Nie wiem czy to normalne podejście. O urlopie nie myślę, bo dopiero pracę dodatkową zaczęłam. W zasadzie to ja nie odczuwam entuzjazmu w podejściu do niczego. Jestem spokojna ale jakaś taka przytłumiona. Realizuję to co zaplanuję. Większość spraw idzie dobrze, odhaczam wykonanie na liście i tyle. Wszystko bez emocji... Brak mi trochę tego entuzjazmu, tej pasji życia, intensywnej przyjemności. Jak to zmienić? Jak ten stan przywołać choć na chwilę?
Brakuje mi siedzenia na dworze. Teraz dwa dni wolne i chciałam dłużej pobyć na dworze w celu relaksu ale pogoda nieodpowiednia. Deszcz tylko wisi. Nie będę narzekać jednak, bo to wolę od upałów i cieszę się, ze mi sie w tym roku upiekło. Upałów jeszcze nie było i oby tak dalej. Dziś miało być pieczenie kiełbasy na patykach ale nie wiem czy pomysł uda sie zrealizować.
Wczoraj zaczęłam robić zabiegi Reiki z nowymi intencjami. Teraz to odreagowanie traumy, a druga to rozluźnienie ciała. Z traumą potrwa dłużej jak przypuszczam. Ciało rozluźniło sie natychmiast i od razu przypomniałam sobie co spowodowało napięcie. Chodziło mi o napięcie ramienia i barku. Miałam je od kilku, kilkunastu lat. Napięcie powstrzymywało myśli i gdy puściło myśli pojawiły się, przypomniałam sobie co się stało, co spowodowało napięcie. To prawidłowa reakcja. Pracuję dalej, bo liczę że wszystkie napięcia z pleców odblokuję. Te napięcia to niektóre moja wina, bo jako młoda osoba szukałam kłopotów i nie żyłam tak jak trzeba. Teraz trzeba to odreagować. Trzeba dotrzeć do podświadomości i to i owo przepracować.
Przerabiam zległe wykłady ze szkoły z pierwszej pomocy przedmedycznej. W szkole po egzaminie jest możliwość zdobycia zaświadczeinia ale ja uznałam ta wiedzę w większości za zbedną. Niestety, a raczej dobrze, ze nie będę miała szansy jej wykorzystać. Główny wykład ostatni było o rko czyli masażu serca. Nie dam rady go przeprowadzić jakby co, bo po pierwsze nigdzie nie bywam, nie dałabym rady ani psychicznie, bo brak mi zimnej krwi ani fizycznie. Do tego trzeba sily i wytrzymałości. Gdyby ktoś z moich domowników nagla potrzebował pomocy to jak na boga umieszczę go na twardej powierzni? Nie mam tyle siły by przenięś bezwładną osobę z kanapy lub fotela na podłogę i nie dam rady uciskać przez 10-15 minut. Co do innych przypadków z ostatniego wykładu to też raczej nie wykorzystam, bo alegików w moim otoczeniu nie ma i nikt wstrząsu nie dostanie po ukąszeniu pszczoły. Krwotoku tetniczego nie zatrzymam, bo zemdleję, a krwawienie żylne samo ustaje po kilku minutach. Kupię jednak opaskę uciskową. Nauczyłam sie też unieruchomiania złamanych kończyn. To się może przydać choć złamanie śmiercią nie grozi i spokojnie można czekać na pogotowie. Zobaczymy o czym będą dalsze wykłady.
Alianna
18 czerwca 2023, 18:03A skąd wiesz, jak zareagujesz w sytuacji naprawdę kryzysowej. "Tyle wiemy o sobie,ile nas sprawdzono " napisała Szymborska i ja się z tym zgadzam. Pozdrawiam ...
araksol
18 czerwca 2023, 20:18no nie wiem...Przypuszczam...
YunShi
18 czerwca 2023, 21:56Dokładnie, jak byłaby adrenalina to robi się wszystko, aby kogoś uratować. I bardziej prawdopodobne jest ratowanie kogoś z zawałem niż urwaną nogą i zakładanie opaski uciskowej. Moim zdaniem to i jeszcze ratowanie kogoś zadławionego to bardzo przydatne rzeczy.
araksol
19 czerwca 2023, 10:03no z tą nogą to nie takie pewne. U mnie jest pilarka i pracuje sie nią...