Dziś kolejny dzień z aktywnością powyżej normy. Będzie malowanie drugiej części podlogi i ukladanie krzyżówki. Jutro końcówka malowania i chyba juz rozkładanie dywanu. Zostaną jeszcze tylko niektóre kwiatki do umycia i przesadzenia, zmiana pościeli i to koniec. Muszę jeszcze kupić chodniki. Wybrałam coś w typie skórki z owcy, ale nie wiem czy prawdziwej skórki nie kupię. Mam na nia miejsce w drzwiach. Płot też już jest zrobiony. Mam nadzieję, że złodzieje go nie uszkodzą. Bardzo bym chciała, zeby znajomy zrobił mi jeszcze na cmentarzu, ale sie broni, bo nie bardzo ma czas. W przyszłym tygodniu ma trochę pracy u mojej mamy. Ja w przyszłym tygodniu będę miała jeszcze sporo pracy zawodowej, bo chcę wszystko co pilne pokończyć zanim Sebastian przyjedzie. Wtedy trochę odsapnę, ale odpocznę dopiero gdy pojedzie...
Poza tym dziś będzie sporo spania. Nie mam teraz głowy do działań artystycznych, ale mam ochotę na pisanie ikony. Może jednak dopiero po 20 X, gdy pieniadze na podobrazie będą. Czasem skrobnę jakiś wiersz. Wczoraj były dwa na warsztaty.
Sebastian będzie miał masę zajęć. Chcę by skręcił trzy skrzynie, chcę by zrobił i powiesił mi kratkę, chcę by zrobił podkład pod kapliczkę i powiesił. Ma umocować płotki, poidełko, kota. Ma zrobić dwie półki i powiesić je. Będzie koszenie, zamykanie okienek do piwnicy i cięcie drewna. Trzeba obciąć gałąź sumaka. Moze mi przyniesie kilka worków kartofli.
Farbę do podłogi kupiam na dwie warstwy, a z trudem starczyło na jedną. Do tego odkryłam trochę przegnitej podłogi i zgnite listwy przypodłogowe pod łóżkiem. Powinnam pomalować też za łóżkiem boazerię, ale nie mam czym...Ech... Chyba to juz w tym roku zostawię jak jest, bo już jesień i inne prace gonią. Krzysiek te pognite miejsca widział, ale siedział cicho, żeby ruchu przy robocie nie było... Zdenerwował mnie... Można bylo latem kupić kawałek listwy drewnianej i trochę szpachli do drewna i to naprawić.
W przyszłym roku trzeba będzie poprawić dwie podmurówki od ogródka, bo się sypią. Łącznie około 15 m. Trzeba to będzie nadlać z szalunkiem. Spore koszty mnie czekają. Do tego dojdzie kiłkanaście płytek chodnikowych na ulicy, bo popękały i mi chwasty rosną na chodniku. Będzie też zakup pieca do pokoju dziennego. Ma byc koza zgodna z ekoprojektem, ale jeśli się da to taka w której można palić rownież węglem. Są takie. W domu trzeba by odnowić boazerię i sufit z kasetonów drewnianych.
W oceanie pragnień
żegluję nieustannie
chwytając chwile
pachnące ulotnym marzeniem
chcę odkryć miłość w twoim sercu
jak drogocenną perłę
chcę zachłysnąć się wzajemnością
poczuć zachwyt spełnienia
i to poczucie bliskości
gdy dwie dusze skute w jeden monolit
szlochają rozpaczliwie
bo ciała oddalone od siebie
nie chcą żyć własnym życiem
w oceanie pragnień
ty i ja zgodnie splatamy momenty w jedność
podążając ku wieczności
i nagroda :)
izabela19681
27 września 2020, 16:28Nie za wcześnie na przesuwanie mebli i kładzenie dywanów na świeżo pomalowanej podłodze?
araksol
27 września 2020, 16:43to akrylowa szybkoschnąca
ninka1956
27 września 2020, 14:37Wow, to sporo pracy szykujesz dla S. chyba się nie "załamie" he....Pozdrawiam serdecznie
araksol
27 września 2020, 16:08on już wie...:) Nawet nie protestował