Wczorajszy wyjazd z domu trochę zmęczył mnie psychicznie, mimo że nie trwał długo i wróciłam taksówką. Po powrocie zamiast pracować, spałam, a później pisałam i czytałam wiersze. Dziś nadrobię jak Krzysiek, pójdzie do pracy. Pracować będę też chyba w sobotę i w niedziele. Krzysiek będzie w domu prawie do końca miesiąca. On odpocznie, a ja nie wiem. Teoretycznie będę pracować chyba mniej, bo będzie Sebastian i pewnie mi nie pozwoli. Z drugiej strony on chodzi spać wcześniej niż ja, to będę miała czas na pracę. Jeszcze zobaczę. Kusi mnie kilka dni urlopu takiego totalnego, ale wydatków mam sporo- podobrazia, akryle, tempery do ikon, a przydałyby się i deski. To tylko te najpilniejsze, bo o książkach np. nie myślę w tym momencie. Może mi się uda koło 15 IV bieliźniarkę kupić.
Dziś po południu mam iść do mamy, a później może coś namaluję. Powinnam też pisać felietony i wiersze do antologii.Chcę też poczytać.
Do diety motywacji nie mam.Waga stała mi się obojętna.
isasa
17 marca 2018, 12:10Spróbuj coś jednak z dietą podziałać, zdecydowanie lepiej się poczujesz z niższą wagą.
araksol
17 marca 2018, 16:17oj wiem