Wczoraj się zmobilizowałam i zrobiłam wszystko co było trzeba. Dziś ostatni dzień pracy w tym tygodniu. Co będę w weekend robić jeszcze nie wiem. Pewnie jednak coś podziałam. Ważne, że nie będę ćwiczyć, bo ćwiczę tylko w tygodniu. W weekendy leżę po całych dniach tak jak lubię. Waga i tak na razie spada. Schudłam 3 kg od początku diety. To tak strasznie mało na przeciwko tego co powinnam zrzucić ale od czegoś trzeba zacząć...Nie powiem jednak, żeby mnie ten rok diety, który sobie założyłam cieszył. Raczej mnie przeraża, bo jestem krótkodystansowcem.
Menu: pasztet z ciecierzycy, kotlet z sera żółtego i szprot w oleju z jajkami na twardo.
Dziś po południu chcę się zabrać za książkę o dwupunkcie. Myślę, żeby kurs sobie zrobić. Oczywiście przez skypa. Nie wiem jednak czy z metodą sobie poradzę. Chcę więc przeczytać o niej najpierw.
barbirara
11 listopada 2017, 08:35widzę że zmieniłaś pasek, czyli stówa jednak była z powrotem, tak jak wieszczyli sceptycy. Dobrze ,że wróciłaś do ćwiczeń/ruchu.
araksol
11 listopada 2017, 14:51no prawie
mariolka1960
11 listopada 2017, 07:00Jezeli chcesz schudnac i juz dzialasz to nie nastawiaj sie pesymistycznie.3kg to duzo.Dobrze,ze pilnujesz diety i wykonujesz cwiczenia.Gratulacje tak dalej
araksol
11 listopada 2017, 14:51:)