Ograniczyłam węglowodany do 120 g z małymi wyjątkami. Te wyjątki to pół chleba swojskiego w niedzielę. Nie wiem czy takie ograniczenie wystarczy. Gdy poprzednie 10 kg zrzucałam jadłam do 60 węglowodanów bez wyjątków i góra 1200 kalorii. Teraz jem 1300- 1400. Wtedy był też ruch w postaci 9-12 km rowerka dziennie. Teraz ruchu nie mam ale też i nie nastawiam się na szybkie chudnięcie. Diety oczywiście nie zmienię. Będą w menu i frytki i majonez, bo tak jedząc i tak chudnę. Nie będzie słodyczy kupnych i ciast. Nie będzie chipsów. Może za to pomyślę o ciastkach domowych czasem. Będę piec po kilka. Od czterech niewielkich raz w tygodniu nie przytyję, a posmakuję. Dziwne w tym wszystkim jest to, że mnie dieta bardzo cieszy. Chyba oszalałam już do reszty ale to ostatnie obżarstwo to były wyrzuty sumienia i niesmak, a nie przyjemność. Wolę być na diecie.
Menu: pół chleba z mąki razowej z masłem, kapusta świeża z grzybami, jajecznica z kurkami. Zastanawiam się czy nie jest zbyt mało białka. Chyba tak, bo przy mojej wadze powinnam jeść około 100 g, a jem 50. Mogę przez to wolniej chudnąć. Co do ilości kalorii to jest chyba trochę za dużo. Ostatnio czytałam, że po klimakterium trzeba odjąć około 300-400 kalorii, bo o tyle zmniejsza się przemiana materii. Ja mam PPM 1600, a nie mam ruchu, bo całymi dniami leżę. W tym przypadku chyba szybko będę musiała kalorii odjąć do 1200, bo inaczej nici z odchudzania.
Ostatnie haiku
wierzba płacząca
zrzuca Liście za liśćmi
szum strumienia
schyłek jesieni
winobluszcz przy pergoli
wciąż czerwony
plama słońca
szron na liściach dziewanny
jeszcze nie stopniał
irena.53
8 października 2017, 21:46No I oczywiście w temacie kolegenu, to najlepsze z wędlin, to parówki, I salceson...nooo tylko kto teraz chce jeść parówkę. To są najlepsze rzeczy , w sensie najzdrowsze ,żeby organizmowi dostarczyć tego czego on potrzebuje. No I tez łapki kurze, albo skóry wieprzowe, zwyczajnie skóry,. We Włoszech to ludzie idą do sklepu I kupują skóry swinskie na kilogramy. I to jest to. Jeść to co czlowiek wyewoluował przez miliony lat... To jest organizmowi dobre, potrzebne. To do uslyszenia, pa
araksol
9 października 2017, 00:37parówki bardzo lubię...:)
ellysa
10 października 2017, 15:53tluszcz fuuuj raciczki,skory....nie!!!!
irena.53
8 października 2017, 21:40Witaj .. a ja tak w temacie stawó.. A gatko , może to za mało kolagenu. Generalnie to ludzie zbyt malo dostarczają sobie kolagenu. Zupy, trzeba zupy, nagotowac raz na kilka dni bulionu, przez pare godzin, dołopżyć tam raciczek, ja dorzucam do zup nóżki wieprzowe.... bo my potrzebujemy sporo kolagenu, co piec dni odnawiają się wszystkie komórki... co 27 dni odnawia się całą skóra której człowiek ma siedem warstw...do tego dodac wartałoby selen, no wiadomo warzywa to wszystkie potrzebne mikroelementy. A rzeczywiście bialka nie potrzeba nam duzo...no I oczywiscie węglowodanó też nie.
araksol
9 października 2017, 00:14kiedy ja strasznie tłustości nie lubię. Mdli mnie...:(
iesz4
8 października 2017, 17:09Musisz jakoś wszystko dopasować według siebie, sama zobaczysz czy idziesz w dobrym kierunku .
araksol
8 października 2017, 20:36no zobaczę...
izabela19681
8 października 2017, 16:54Uwielbiam Cię! :) :) :)
araksol
8 października 2017, 20:36polecam się :)