Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałek...


Wstałam wcześnie, bo mam parę spraw do załatwienia. Muszę przedzwonić do przychodni w sprawie leków. Powinnam dopracować opowiadanie i wysłać je do wydawnictwa. Muszę też zrobić nalewkę z kwiatów bzu i sok. Poza tym po południu jadę na warsztaty z pasteli olejnych. Ciekawa jestem tej techniki, bo za dużo z nią nie miałam do czynienia. Niby pastele mam ale zestaw dla dzieci czyli niefajne, zbyt jaskrawe kolory. Namalowałam nimi raptem kilka obrazków. Czuję niedosyt.

Wczorajszy dzień potraktowałam ulgowo. Nie pracowałam. Nawet nie wróżyłam. Przez pół dnia szkicowałam. Rano miałam problem z internetem. Chyba coś mój modem zaczyna szwankować. Czas pomyśleć o nowym. Miało być pieczenie kiełbasek ale nie było, bo pogoda się popsuła i wyglądało tak jakby za chwilę miał spaść deszcz. Później była burza. Zamiast kiełbasek był hamburger. Zamówiłam i przyjechał po niecałej godzinie, jeszcze ciepły z dużą ilością sosu. Uwielbiam takie jedzenie. To nieważne, że zdrowe nie jest. Będę sobie grubą Agatą ale szczęśliwą Agatą. W wersję fit się nie zmienię nigdy do puki zdrowie mi szwankować nie będzie...No chyba, że na krótko...

  • gilda1969

    gilda1969

    5 czerwca 2017, 14:52

    A ja też sobie bedę pulpet i tyle:))

  • Alianna

    Alianna

    5 czerwca 2017, 10:08

    Miłego dnia :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.