Wczoraj miałam pracowity dzień. Sporo wróżyłam, pisałam na forum. Zrobiłam też kolejną butelkę świąteczną. Powstaną jeszcze co najmniej dwie, bo pomysły mam. Tylko je trzeba zrealizować. Po południu uczyłam się tarota, bo kolejna lekcja dotarła. Kurs jest ciekawy i sporo w nim psychologi. Wczoraj przerabiałam kartę głupca i musiałam się zmierzyć z wewnętrznym dzieckiem. To dla mnie trudne, bo zbyt poważna jestem, dzieci nie rozumiem, stronie od nich i szczerze mówiąc nie przepadam za nimi. Nawet swoim synem za dużo się nie zajmowałam gdy był mały, a scedowałam to trudne zadanie na moją babcię i mamę. Powinnam jeszcze przerobić medytację z tematem wewnętrznego dziecka. Może ona choć trochę pomoże mi zintegrować ten pierwiastek z moim ja. Może polubię się jako dziecko. Kto wie?
Od wczoraj Krzysiek ma urlop. Odpocznie trochę i pracy w domu podgoni. Ja się cieszę, ale i trochę martwię, bo jest ożywiony - dużo mówi, śpiewa, pogwizduje. Pewnie mnie szybko zmęczy.
ela61
2 października 2015, 14:27Ładne. Ha nawet piękne !!!
araksol
2 października 2015, 15:30:)