Mam upału stanowczo dość. Niestety upały maja trwać nadal, z tym, że dziś ponoć mają przejść burze. Dobre i to. Byle do Anki to według przysłowia choć noce i poranki będą chłodniejsze. Na razie się topię i utyskuje na mokre cichy, pot i duchotę. Jeszcze okno w pokoju dziennym muszę mieć zamkniete, bo hałas dobiegający z ulicy jest zabójczy. Ruch jest większy, bo jest jakiś objazd. Nawet dodatkowy autobus koło mojego domu przejeżdża.
Nadal w domu nic prawie nie robię i całe dnie spędzam w pracowni. Wczoraj było decu i trzy kartki. Ozdobiłam kolczyki, 2 broszki, słoik, deskę i kilka kamieni. Co dziś robić będę jeszcze nie wiem. Szykuje mi się horoskop. Z pewnością też postawie do kiszenia ogórki. No i zrobię obiad. Ma być fasolka szparagowa duszona w śmietanie z ziemniakami. Na kolację zrobię sobie bobu. Po południu powinnam zlać nalewki. Tym razem dojrzały truskawkowa i czereśniowa. Krzysiek jedzie dziś na zakupy, ale po południu będzie już w domu. Podobno mają być mecze w telewizji. Pewnie zwieję do pracowni na dłużej, bo nie cierpię gdy patrzy. Dobija mnie zwłaszcza atmosfera i wrzaski kibiców. Dla mnie to dzicz...
brugmansja
28 lipca 2015, 23:05Pracowity dzień.
Alianna
23 lipca 2015, 10:29A ja za zimnem nie tęsknię. Dosyć go będzie jesienią, zimą i wiosną też....
araksol
23 lipca 2015, 13:08no zimna to ja też nie lubię ,ale tak z 23 stopnie by mogło być jak dla mnie...