Nowy dzień powitał mnie chłodem, bo trzyma lekki mrozik. Tak ma być przez kilka dni albo i dłużej. Odpowiada mi taka pogoda. Cieszy mnie śnieg. Tylko zwierząt bezpańskich mi żal, bo marzną. Wstałam i zabrałam się za picie kawy, którą Krzysiek zaparzył. Rozpalił też w piecu. Lubię gdy jest w domu, ponieważ pracy mam mniej. Coś się wygodna ostatnio zrobiłam i pracy w domu unikam jak mogę.
Dziś nie będę nic robić poza gotowaniem obiadu. W zasadzie nie powinnam jeść ze względu na dietę. Po południu będę kończyć czytać książkę. Będę też rysować lub malować. Powinnam też zacząć pisać, bo jeden kurs się wprawdzie kończy, ale w styczniu zacznie się następny i w zapasie powinnam mieć jakieś prace. Ostatnio na tyle polubiłam rysowanie, że myślę o zakupie pasteli suchych. Na początku chcę kupić takie w kredce, później może jakiś zestaw w sztyfcie. Te w sztyfcie są drogie jak dla mnie. Zwłaszcza zestawy pejzażowe sporo kosztują. Nie stać mnie na razie. może w lutym...
Dieta ok już pierścionki bardziej luźne...
gilda1969
28 grudnia 2014, 15:05Dobrze się masz z tym Krzyśkiem, ale on pewnie z Tobą też, choć o tym nie piszesz nigdy:) Obrazek bardzo ładny, przypomina ilustracje z jakiejś ksiązki, którą jak przez mgłę pamiętam z dzieciństwa.
Nirwanaa
28 grudnia 2014, 13:53fajny obrazek :D