Nowy tydzień powitał mnie deszczem i chłodem. Dziś siedzę w domu, ale jutro mam wyjazd i pewnie wrócę przemoczona i zmarznięta. Dobrze, że jestem odporna, bo pewnie po takich przyjemnościach bym się rozchorowała. Krzysiek od środy wraca już do pracy i mnie zajęć przybędzie. Urlop się kończy. Na razie jest zły jak osa, bo musi jeździć i wszystko załatwiać. Dziś ma szkolenie BHP.
Wczoraj się dowiedziałam, że remont Pałacu kultury Zagłębia się skończył już jakiś czas temu. To dobra wiadomość, bo będzie czasem można pójść na jakąś operetkę np. W niedzielę ma być Skrzypek na dachu. Niestety tym razem nie pójdę, bo raz, że mam warsztaty, a dwa, że Krzysiek iść nie chce. Jest też problem z ubraniem, bo jedyna moja wyjściowa bluzka jest za luźna, a nowej kupować w tej chwili nie chcę, bo właśnie jestem w trakcie osrej fazy diety. Nie bardzo stać mnie na to, żebym ciuchy na raz kupowała. Szkoda.
Waga spada i dzisiaj już osiągnęłam wagę z paska. Jeszcze mam zamiar dwa dni być na fazie protal, a później już dodam warzywa. Już się nie mogę doczekać i chodzi za mną jakaś sałatka albo jajecznica z pieczarkami. Ta moja faza protal jest trochę zmodyfikowana, bo jem też codziennie pół pomarańczy...Waga spada wolniej, ale spada...
Znikam, bo czeka na mnie film...
brugmansja
17 listopada 2014, 22:01W takim razie życzę nowych ciuszków jak najprędzej.
araksol
17 listopada 2014, 22:16Oby...
gilda1969
17 listopada 2014, 21:52Jak się jest w fazie chudnięcia, to rzeczywiście ubrań kupować się nie opłaca, zbyt szybko zmieniamy swój rozmiar. Ale na pewno znalazłabyś coś innego, nie musi to być aż tak bardzo elegancka bluzka. Wystarczy coś prostego, z ładnym dodatkiem - szalem czy naszyjnikiem i już. Jak będziesz chciała pójść, to pójdziesz, wtedy wymówki do kosza:)))
araksol
17 listopada 2014, 22:16W tym problem, że ja mam mało cichów. Bluzki lubię typu sweterków i te co mam właśnie takie są i też za duże...
gilda1969
17 listopada 2014, 22:17A chusta?:) A ponczo?:) Poszperaj, mówię Ci:)
araksol
17 listopada 2014, 23:04Nie da się pokombinować no i Krzysiek tym razem nie pójdzie. Powiedział, że będzie zmęczony, bo dopiero wraca do pracy i musi się z powrotem wciągnąć...Poczekam na następną okazję...
Dana40
17 listopada 2014, 17:57Waga spada , to cieszyć się tylko ;) A operetkę jeszcze zobaczysz , jak będziesz mocno chciała :)
araksol
17 listopada 2014, 22:13Też tak właśnie sobie pomyślałam...
Windsong
17 listopada 2014, 17:17U nas też deszczowo od deszczu, poprzez ulewę aż po "londyńską" mżawkę. Mój mąż też nie bardzo pali się do takich wyjść, niestety się w tym temacie rozmijamy ;)
araksol
17 listopada 2014, 22:12Bywa niestety