Czwarty dzień fazy protal. Jeszcze się nie ważyłam. Myślę, że jest dobrze. Będę jeść to co wczoraj, bo na mięso nie mam ochoty. Może też zjem ogórka kiszonego. Na razie idzie dobrze i myślę sobie, że powinnam 7 dni wytrzymać, ale jeszcze zobaczę. Zaparcie przeszło do historii, ale czosnku juz nie jem. Kupiłam za to kropelki czosnkowe.
Dziś też będzie spokojny dzień. Przeleżę cały, bo nic pilnego do pracy nie mam. Pewnie będę malować i czytać. Wczoraj zaczęłam malować następny obraz jesienny. Dziś pewnie skończę. Może też w końcu narysuję te tulipany, które mam narysować i wysłać do oceny. Tulipany mają być narysowane węglem, kredą i sangwiną. Jeszcze żadnej pracy w tej technice nie wykonałam i dlatego zwlekam, a trzecia lekcja kursu już jest w drodze...
Wczoraj napisałam też haiku
szarość poranka
marcinki za progiem
całe w bieli
chłód o poranku
czerwień pelargoni
skuta lodem
poranek we mgle
werbena na schodach
sztywna od mrozu
gilda1969
15 listopada 2014, 14:26Ładne haiku:) A ja też teraz idę sobie poleżeć, niech się obiad w brzuchu ułoży:)))
brugmansja
15 listopada 2014, 13:17A ja już popijam swoje winko czosnkowe.