Dziś jest pochmurno i ponuro. Deszczu tylko patrzeć, a ja zaraz muszę jechać do miasta, autobusem oczywiście. Pewnie zmarznę i zmoknę. Po powrocie planuję zrobić sałatkę do słoików. Tym razem z cukini i marchwi. Muszę też przygotować grzyby do suszenia, aż kilogram, bo Krzysiek kupił na targu. Może też trafi się jakieś zlecenie, ale to wcale pewne nie jest. Zastanawiam się czy nie zapisać się na kurs pisarski. Może, gdybym się podszkoliła udałoby mi się sprzedawać gdzieś opowiadania. Niektóre czasopisma przecież je przyjmują. No chyba, że mają stałych współpracowników, którzy te opowiadania piszą. Myślę też o kursie webwritingu z tym, że najpierw kupię książkę na ten temat, żeby się zorientować czego się mogę spodziewać i czy to na pewno jest ta wiedza o którą mi chodzi...
Waga w normie, czyli stoi w miejscu. Jeszcze 10 dni i znowu zaczynam walkę...
gilda1969
1 października 2014, 20:07Ciągle się rozwijasz, brawo!:)
araksol
2 października 2014, 13:40Lubię sie uczyć, a wiedza mi się przyda...
Alianna
1 października 2014, 14:52Kształcić się trzeba, jeśli z czymś się wiąże swoją przyszłość. :-)))
araksol
1 października 2014, 15:12Tak o prawda...Trochę ych kursów już pokończyłam mimo niechęci do wychodzenia z domu...